Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 31

2011-02-20

Ks. Jerzy Bagrowicz

Katecheza 31. „Z Najświętszą Bogurodzicą Dziewicą Maryją"

W kanonie mszy św. we wszystkich modlitwach eucharystycznych jest wspomniana Najświętsza Maryja Panna. Oto ten fragment odmawiany po przeistoczeniu i podniesieniu: „Prosimy Cię, zmiłuj się nad nami wszystkimi i daj nam udział w życiu wiecznym z Najświętszą Bogurodzicą Dziewicą Maryją" (II Modlitwa eucharystyczna).
Nie dziwi nas obecność imienia Maryi w tekstach modlitw odmawianych podczas Eucharystii. Maryja jest przecież obecna w tajemnicy Chrystusa i Kościoła od początku realizacji planu zbawienia człowieka. Konstytucja dogmatyczna o Kościele w rozdziale ósmym zatytułowanym: Błogosławiona Maryja Dziewica, Boża Rodzicielka, w misterium Chrystusa i Kościoła, odwołując się od Pisma Świętego uczy: „Maryja Dziewica, która przy zwiastowaniu anielskim przyjęła sercem i ciałem Słowo Boże i dała światu Życie, jest uznawana i czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela"(KK 53). Wiemy przecież, że jest Ona zapowiedziana proroczo już w Księdze Rodzaju, gdy jest mowa o niewieście i jej zwycięstwie nad wężem (por. Rdz 3, 15). Zapowiada Ją proroctwo Izajasza, który mówi: „Oto panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emanuel" (Iz 7, 14). Anioł zwiastujący narodzenie Chrystusa pozdrawia Maryję, jako „łaski pełną" (Łk 1, 28). Ona zaś odpowiadając: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego" (Łk 1, 38) staje się Matką Jezusa i poświęca się całkowicie dziełu naszego zbawienia i dlatego słusznie od początku historii Kościoła jest nazywana także i naszą Matką. Była obecna na drogach życia Syna Bożego od Betlejem, poprzez życie Świętej Rodziny w Nazarecie, Kanę Galilejską, Drogę Krzyżową Jezusa, Kalwarię, gdy stała pod krzyżem. Konstytucja o Kościele II Soboru Watykańskiego mówi o tym jednoznacznie: „W ten sposób także Błogosławiona Dziewica postępowała naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymywała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do krzyża, pod którym stanęła nie bez postanowienia Bożego (por. J, 19, 25), najgłębiej współpracowała ze swym Jednorodzonym i z Jego ofiarą złączyła się matczynym duchem" (KK 58). Pobożność wiernych śpiewa o Niej: „ I Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się za nami". Maryja była obecna pośród apostołów w pośrodku młodego Kościoła, gdy zgromadził się na modlitwie w Wieczerniku w oczekiwaniu Zesłania Ducha Świętego. Jest obecna w Kościele, czczona i wzywana nie tylko w licznych sanktuariach, ale i w naszej codziennej modlitwie. Jest obecna życiu każdego wierzącego. Najczęściej rozpoczynamy naukę modlitwy od znaku krzyża św. i nauki „Zdrowaś Maryjo". A potem jakże często w chwili trudnej wzywamy Jej orędownictwa wołając „Pod Twoją obronę".
Kościół oddaje szczególną cześć Maryi jako Bogurodzicy, a od czasu papieża Pawła VI także jako Matce Kościoła. Nauka Kościoła nigdy nie przypisuje Jej cech boskich, Maryja jest człowiekiem, osobą szczególnie przez Boga umiłowaną, wyróżnioną przez dar Niepokalanego Poczęcia i godność Matki Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Jest Ona bliska Chrystusowi i bliska nam wszystkim, nazywamy Ją znakiem niezawodnej nadziei i wzorem wiary. Tak jak wiara Abrahama stoi u początków wiary ludzi Pierwszego Przymierza, tak wiara Maryi otwiera Nowe Przymierze ludzi z Bogiem. Jest dla nas także wzorem życia i wzorem odpowiedzi na Boże wezwanie, wzorem wypełnienia życiowego powołania.
Ponieważ Maryja jest obecna w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, dlatego Jej imię jest obecne w tekstach liturgii każdej mszy św. Wierzymy, że tak jak stała pod krzyżem Chrystusa, tak jest teraz z nami, gdy Chrystus ofiaruje się we mszy św. Ojcu Niebieskiemu.
Chlubimy się, my Polacy, pobożnością maryjną, licznymi pielgrzymkami do Jej sanktuariów, składanymi Ślubami Jasnogórskimi, nawet ośmielamy się nazywać narodem maryjnym, ale należałoby zapytać, czy tym zewnętrznym przejawom naszego kultu maryjnego choć w części odpowiada naśladowanie Maryi i pamięć o tym, co powiedziała w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2, 5). Czy nie należymy czasami - jak pisze św. Ludwik Maria Grignion de Monfort - do rzędu tzw. czcicieli zuchwałych, którzy z nabożeństwem do Maryi łączą grzeszne życie, spodziewając się przy tym, że Ona nie pozwoli im zginąć. Najbardziej wystawny kult bez równoczesnej troski o prawość życia i sprawiedliwość nie przynosi chwały, lecz obrazę. Nauka Kościoła w licznych dokumentach na temat kultu maryjnego przypomina, że prawdziwa cześć Matki Bożej polega nie tyle na łatwym i przemijającym uczuciu, co raczej na naśladowaniu Jej drogi, sposobu odpowiedzi na wezwanie, które Bóg postawił przed Nią (por. KK 67). Nie chciałbym w niczym osłabiać mocy i sensu naszej pobożności maryjnej, ale chciałbym przypomnieć, że „coroczne chodzenie na pielgrzymkę nie zastąpi chodzenia ścieżką Bożych przykazań i drogą Jezusowej Ewangelii" (Ks. Kudasiewicz).
W czym różnimy się najbardziej od postawy Maryi? Maryjne „Fiat", czyli „Niech mi się stanie według słowa Twego" nie jest pustą deklaracją. Oznaczało ono w Jej postawie nie tylko zgodę, przyjęcie orędzia Bożego, ale oznaczało także, a może na pierwszym miejscu, jego realizację. I tym się różnimy od Maryi. Nasza słabość polega na niemocy przejścia od słowa do czynu. Łatwiej nam o łzy i wzruszenia, gdy stajemy przed obrazem Maryi, czy też gdy śpiewamy rzewne pieśni maryjne. Pisał o tym nam współczesny wybitny jezuita O. Jerzy Mirewicz wskazując, że wprowadziliśmy w pobożność maryjną bezradność, płacz i narzekanie oraz czekanie na cudowne przemiany, których Ona w nas i za nas dokona. A tymczasem owo maryjne Fiat jest twórcze, pełne życia. Maryja wyraża przez nie pełną dyspozycyjność wobec zadań, jakie Bóg Jej wyznacza. Jest osobą modlitwy, kontemplacji, rozważania dzieł Bożych, ale tez i czynu wynikającego z jej wiary.
Może myślimy nieraz, że Maryja jest tak wzniosłym i odległym od nas ideałem, że nie jesteśmy w stanie Jej naśladować Niewątpliwie, została przez Boga wyposażona i obdarowana niezwykle, aby wypełnić misję Matki Syna Bożego, Świętej Bożej Rodzicielki. Ale pomyśl: Bóg posłał Archanioła Gabryela ze zwiastowaniem nie do Jerozolimy, nie do możnych tego świata, ale posłał do zapadłej dziury, jaką było wtedy Nazaret w Galilei, do prostej dziewczyny, która żyła w biedzie. Nie jest ważne, skąd Bóg mnie woła, abym był Jego dzieckiem. To nie musi być metropolia, to może być zapadła wieś, czy proste mieszkanie w Toruniu. Ważne, że Bóg przychodzi do mnie, pozdrawia mnie, jak pozdrowił Maryję. To jest ważne, że On sam przychodzi, nie jest ważne miejsce, czy pochodzenie. Nie jest ważne, czy pełnisz jakąś niezwykle zaszczytną misję i zajmujesz wysokie miejsce w hierarchii społecznej. Dziś mamy takie czasy, że liczy się urząd, pieniądze albo kariera, nawet przy niegodnym życiu. Boża filozofia i Boża ekonomia na przykładzie Maryi mówi coś innego. Twoje poczucie wartości nie pochodzi z tego, że coś znaczysz w życiu, że wiele masz, ale twoja wartość pochodzi stąd, że Pan jest z tobą. Będziesz naprawdę mocny nie potęgą twego bogactwa, ale tą siłą, którą Bóg daje. Przykład takiego właśnie zaufania Bogu mamy właśnie w Matce Bożej. Nasze pokolenie otrzymało piękny wzór w życiu i postawie Jana Pawła II. On oddany Maryi wyraził to w słowach biskupiego herbu: „Totus Tuus!", cały Twój! Jakże pięknie modlił się do Maryi na Jasnej Górze, w tej polskiej Kanie, podczas pielgrzymki w 1983 roku: „Ty spraw - abyśmy w tym naszym trudnym „dziś" Twojego Syna słuchali. Żebyśmy Go słuchali dzień po dniu. I uczynek po uczynku. Żebyśmy Go słuchali także wówczas, gdy wypowiada rzeczy trudne i wymagające. Do kogóż pójdziemy? On ma słowa życia wiecznego (por. J 6, 68)". Chyba rozumiemy, dlaczego Maryja obecna w tajemnicy Chrystusa i Kościoła, jest także obecna z Jezusem i z nami teraz, gdy sprawujemy Eucharystię.