Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 33

2011-03-06

Ks. Jerzy Bagrowicz

Katecheza 33: „Pamiętaj, Boże, o Twoim Kościele na całej ziemi"

 

Po przeistoczeniu i podniesieniu, wspólnota zgromadzonych na mszy św. składa Ojcu Niebieskiemu „żywą i świętą ofiarę", którą jest Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. To On za nas i za cały świat ofiaruje się w tej Eucharystii swojemu Ojcu. Wtedy to wspólnota zgromadzonych na mszy św. zanosi do Boga gorące modlitwy, pośród których wołamy: „Utwierdź w wierze i miłości Twój Kościół pielgrzymujący na ziemi" (III modlitwa eucharystyczna), „Pamiętaj, Boże, o twoim Kościele na całej ziemi" (II modlitwa eucharystyczna).
W każdej mszy św. jest zanoszona modlitwa za Kościół. Co ona oznacza, za kogo się wtedy modlimy? Wielu powie: to proste, modlimy się za Ojca Świętego, biskupów, kapłanów. Ufam, że większość zgromadzonych na tej Eucharystii ma pełny obraz Kościoła, jako wspólnoty wszystkich wierzących, a nie tylko hierarchów. I choć już dziś coraz mniej takich wierzących, którzy przez Kościół rozumieją jedynie hierarchię, to jednak stary nawyk takiego widzenia Kościoła zapadł ludziom bardzo głęboko. Po Soborze Watykańskim II, czyli od sześćdziesięciu lat już dzieci przed I Komunią św. uczą się, że Kościół to lud Boży, wspólnota wierzących w Chrystusa, zjednoczona wokół następcy św. Piotra, że to mistyczne Ciało Chrystusa, że to Chrystus, żyjący w swoim Kościele. Mimo to ludzie albo niedouczeni, albo też ludzie złej woli na słowo: „Kościół" najczęściej myślą: kler. Dziś nierzadkie są agresywne teksty mediów pod adresem Kościoła, stało się to nawet obowiązującą modą, szczególnie dla tych z mediów, które chcą się przypodobać pewnej kategorii ludzi, czy też zdobywać tanią popularność. I wtedy nawet ze strony wierzących niejeden kapłan usłyszy: „ale się księżom dostało!". Albo mówią: „Proszę księdza, dziś Kościół ma kłopoty. Wtedy pytam: „Kościół, to znaczy - kto?" „No wy, księża." „Czy Pan jest wierzący?" I najczęstsza odpowiedź: „Tak". „Dlaczego zatem, dobry człowieku, zamiast formy «wy», nie użyjesz formy «my». Przecież mienisz się katolikiem! Miej więc odwagę wziąć trochę z tego ciężaru na własne, katolika, ramiona. Może choć trochę zmieni to twój sposób patrzenia na Kościół".
Trzeba przyznać, że takie niewłaściwe postrzeganie Kościoła jako głównie duchownych upowszechniło się poprzez wieki także z naszej - kapłanów, winy. Bo uważaliśmy, że Kościół to przede wszystkim my: księża i biskupi. A wierni świeccy to przede wszystkim przedmiot duszpasterskiej troski Kościoła, ale, broń Boże, nie podmiot, który z hierarchią stanowi Kościół, podziela troskę i odpowiedzialność za Kościół. Wielowiekowe przekonanie wiernych świeckich, że za Kościół, katechizację, misje, apostolstwo odpowiedzialni są przede wszystkim biskupi i księża, wprowadziło bardzo niedobry obyczaj dystansowania się od aktywności w życiu Kościoła części jego członków. Oczywiście, były i są środowiska parafialne, w których wierni świeccy są szczerze zatroskani o życie Kościoła, aktywni w liturgii, troszczący się o świątynię, zatroskani o katechizację. Pamiętacie czasy, kiedy w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku wyrzucono religię ze szkoły, jak parafianie wspomagali proboszczów w organizowaniu punktów katechetycznych, oddawali nierzadko własne domy, aby tam była prowadzona katecheza. Wielu z nich miało kłopoty z tego powodu, a nawet było prześladowanych.
Warto przypominać prawdę, że Kościół to wspólnota wierzących: są w niej biskupi i kapłani, którzy mają od Chrystusa dar sakramentu kapłaństwa, który jest darem, ale i zadaniem sprawowania świętych obrzędów i przewodzenia ludowi Bożemu w drodze zbawienia. Są w tej wspólnocie wierni świeccy, którzy przez sakramenty chrztu i bierzmowania mają udział w powszechnym kapłaństwie Chrystusa, pełnią w Kościele rozmaite funkcje, także w liturgii, w głoszeniu słowa Bożego, nie tylko na katechezie w szkole. Tam, gdzie brak kapłanów, głoszą słowo Boże w świątyni, niekiedy są odpowiedzialni za administrację parafii, troskę o świątynię, jej otoczenie. A przede wszystkim to oni są posłani, aby swoim życiem w rodzinie, w miejscu pracy, rozrywki, w zakładzie pracy, na uczelni świadectwem chrześcijańskiego życia głosić Chrystusa. To świeccy przede wszystkim na swoich barkach dźwigają troskę o przekaz wiary następnym pokoleniom, bo oni przekazują ją swoim dzieciom, są przecież katechetami i wychowawcami we wierze swoich dzieci i wnuków. To dzięki tym bezimiennym rodzicom, dziadkom, którzy tak na serio troszczą się o Boga w duszach swoich bliskich Dobra Nowina o Bogu Ojcu, Duchu Świętym i Jezusie Chrystusie, który stał się człowiekiem dla naszego zbawienia, będzie przekazywana aż do ostatniego wieczoru w dziejach świata. Warto przypomnieć, że w początkach chrześcijaństwa rodzinę ludzi wierzących nazywano ecclesiola, czyli mały Kościół. Do tej tradycji nawiązują coraz powszechniejsze wspólnoty Kościoła Domowego.
Tak więc jako wspólnota wierzących, kapłanów i wiernych świeckich jesteśmy Kościołem Boga żywego, stanowimy zgromadzenie ludu Bożego. Co sprawia, że stanowimy Kościół? Oczywiście łączy nas wiara w Jezusa Chrystusa, który prowadzi wszystkich do Domu Ojca, łączy nas przyjęty chrzest święty. Ale nie zapominajmy ważnej prawdy: tak długo będziemy istnieć jako chrześcijanie, jak długo będzie nas łączyć wspólnota karmienia się Słowem Bożym, Pismem św. i jak długo będziemy łamać Chleb eucharystyczny czyli sprawować Najświętszą Ofiarę. Czytamy Pismo św., bo to źródło naszej wiary, nazywamy się przecież Ludem Księgi. Sprawujemy Najświętszą Ofiarę, aby wypełnić nakaz Chrystusa: „To czyńcie na moją pamiątkę" (Łk 22, 19). I jeszcze jedno: tak długo będziemy istnieć jako chrześcijanie, jak długo nie zapomnimy, że słuchanie Słowa Bożego i sprawowanie Eucharystii zobowiązuje nas do uczynków wzajemnej miłości, nie tylko względem siebie nawzajem, ale i do innych naszych braci i sióstr. To także buduje wspólnotę Kościoła. Pamiętajmy o tym: żyjemy z mocy ołtarza, przy ołtarzu słuchamy Chrystusa w Jego słowie, karmimy się Jego Ciałem i Krwią Przenajświętszą i w Eucharystii uczymy się miłości, bo On z miłości ku nam umiera na krzyżu.
Możemy więc bez obawy błędu powiedzieć, że liturgia mszalna jest źródłem i szczytem chrześcijańskiego życia, że Eucharystia buduje Kościół. Cała działalność duszpasterska Kościoła zmierza m.in. do budowania prawdziwej wspólnoty serc, do „budowania Ciała Kościoła". Żadna jednak wspólnota chrześcijańska nie powstanie i nie będzie mogła trwać, jeśli nie ma korzenia i podstawy w sprawowaniu Najświętszej Eucharystii (por. DK 6), jeśli nie jest budowana na Skale, którą jest Jezus Chrystus.
Dlatego tak ważne jest nasze uczestnictwo w liturgii mszy św. Bo my tu zgromadzeni stanowimy Kościół Boży, jesteśmy jednocześnie znakiem Kościoła powszechnego.
Tak widział rolę i odpowiedzialność za Kościół Jezus Chrystus, który przed swoim odejściem do Ojca gorąco modlił się za nas: „Ja za nimi proszę, ponieważ są Twoimi /.../Ojcze Święty, /.../ uświęć ich w prawdzie /.../ A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie". Prosi Jezus za nas i teraz, w tej mszy św., abyśmy nie pogubili się w świecie coraz głośniej składającym ofiary złotemu cielcowi, jak owi Izraelici na pustyni, którzy szybko zapomnieli, że wszystko Bogu zawdzięczają. Abyśmy umieli odpowiedzieć na wymogi czasów, ale jednocześnie niczego nie zagubili z tego, co Jezus nam przekazał. Skoro Jezus tak prosi za nas, to i my powinniśmy modlić się za siebie nawzajem. Pytam was, czy modlicie się za kapłanów, tak jak wszyscy doświadczanych słabością, cierpieniem, za tych, którzy posługują w tej wspólnocie na co dzień. I ja zapytam siebie: czy codziennie modlę się za tych, którym głoszę słowo Boże, z którymi stykam się na Uczelni, czy otaczam ich zrozumieniem, miłością i pomocą? Odpowiedzmy sobie na to pytanie, bo przecież jesteśmy jedną rodziną dzieci Bożych.