Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 35

2011-03-27

Ks. Jerzy Bagrowicz

Katecheza 35: „Pamiętaj także o naszych zmarłych braciach i siostrach, którzy zasnęli z nadzieją zmartwychwstania"

Siostry i bracia. Po podniesieniu i przeistoczeniu, modlimy także za zmarłych, oraz prosimy, abyśmy i my dostąpili zbawienia. Kapłan prosi:
„Pamiętaj także o naszych zmarłych braciach i siostrach, którzy zasnęli z nadzieją zmartwychwstania i o wszystkich, którzy w Twojej łasce odeszli z tego świata. Dopuść ich do oglądania Twojej światłości. Prosimy Cię, zmiłuj się nad nami wszystkimi i daj nam udział w życiu wiecznym".
Modlitwa ta przypomina nam nie tylko o naszej łączności ze zmarłymi, ale i o życiu wiecznym, do którego nieuchronnie zmierzamy. Zycie nasze wpisane jest bowiem między płomień dwu świec: jednej zapalonej przy chrzcie i drugiej, którą czyjaś dobra ręka zapali w godzinie naszej śmierci. Ten kawałek czasu wpisany między dwie świece wypełniamy sobą, naszą pracą, cierpieniem i radością, szczęściem i trudem istnienia. Przychodząc na świat razem z darem życia już otrzymujemy jego koniec, tak jak na szpulce jest początek nici i musi być jej koniec. Wiara religijna uczy jednak, że śmierć nie jest przekleństwem człowieka, jakimś przerażającym końcem, a jedynie etapem. Ona nie tyle kończy, ile raczej zaczyna coś ważnego: życie wieczne. Dlatego chrześcijanie od początku śmierć nazywali narodzinami dla nieba. Świat na ogół niechętnie zatrzymuje się nad tymi, którzy odeszli, przypominają bowiem przemijanie i niechybną śmierć. Tylko wierzący nie boi się stanąć przy umierającym i klęknąć przy grobie, bo za życia nauczył się Bogu ufać, kochać Go. Człowiek przeżywa lęk przed śmiercią i związanym z nią cierpieniem, ale wiara zachęca nas, abyśmy pamiętali, że Bóg Miłosierny przyjął ten pierwszy, ziemski etap mojego życia i teraz jako Najlepszy Ojciec otwiera ramiona, aby przyjąć mnie do swego domu, w którym jest mieszkań wiele i wprowadzić do drugiego etapu, którym jest życie wieczne.
Mówi się, że wartość człowieka mierzy się w dużej mierze jego postawą w stosunku do śmierci. Platon uważał, że filozofia powinna uczyć umiejętności dobrej śmierci. Filozofia nie zna jednak zwycięstwa nad śmiercią, ani tym bardziej nie daje udziału w tym zwycięstwie. Podstawą naszej nadziei życia wiecznego jest Jezus Chrystus, Jego zmartwychwstanie jako zwycięstwo nad śmiercią. On przeszedł przez śmierć ku pełni nowego życia. Jego Pascha to przejście ze śmierci do życia. I my przez wszczepienie w Chrystusa, które dokonuje się w chrzcie św., mamy udział w Jego zwycięstwie nad śmiercią.
W czasie mszy św. prosimy przeto, aby ci, którzy nas poprzedzili do wieczności, dostąpili pełni udziału w Chrystusowym zwycięstwie. Jesteśmy świadomi, że nasi bliscy, już będący po tamtej stronie, tak jak i my, podlegali słabości, a wielu z nich błąkało się w życiu po manowcach niewiary, odchodziło od miłości Boga i zamiast życia wybierało śmierć. To nasi bliscy, jesteśmy z nimi związani nie tylko bliskością pokrewieństwa, ale i wspólnotą natury ludzkiej, pokrewieństwem udziału w darze życia. Powinniśmy przeto pamiętać o nich nie tylko zapaleniem znicza, ale i zanoszoną za nich modlitwą. Jest to najważniejszy i najpiękniejszy wyraz naszej wdzięczności wobec ludzi.
Świadomość tej więzi i obowiązku modlitwy za zmarłych jest już obecna na kartach Starego Testamentu. Wódz wojska Izraela pragnie się modlić za tych z Izraelitów, którzy zginęli w walce i przekazuje ofiarę, aby w świątyni jerozolimskiej złożono ją za poległych.
W II księdze Machabejskiej czytamy: „Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym" (Mch 12, 44). I tekst biblijny dodaje: „była to myśl święta i pobożna" (Mch 12, 45). A w księdze proroka Daniela czytamy: „Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie" (Dn 12, 2).
Szczególnie psalmy pełne są wezwań na temat życia, które zmierza do śmierci: „Naucz nas liczyć dni nasze" (Ps 90, 12-15). Psalm 51 ukazuje żal człowieka z powodu grzechu i jednocześnie nadzieję na Boże miłosierdzie: „Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego", „u Pana jest bowiem łaska, u Niego obfite odkupienie (Ps 130). A św. Paweł przypomina: „Jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie" (2 Kor 5, 1).
Przyjście na świat Jezusa Chrystusa, Syna Bożego jest objawieniem miłości Boga do człowieka, albowiem „Syn Człowieczy przyszedł ocalić to, co zginęło" (Mt 18, 11), nie przyszedł na świat po to, aby świat potępić, ale aby go zbawić.
Kościół od początku dawał wyraz wierze o skuteczności modlitwy wstawienniczej. Wyrazem tego przekonania były pisma Ojców Kościoła, a w dokumentach Soboru Trydenckiego (XVI wiek) zaznaczono wyraźnie, że istnieje czyściec i że wierzący mogą wspomagać modlitwą zmarłych poddających się oczyszczeniu. Szczególne znaczenie w pomocy zmarłym ma ofiara mszy św. (por. Breviarium Fidei VIII 117).
Wyznając wiarę, będziemy za chwilę mówić: „Wierzę w świętych obcowanie", a więc we wspólnotę i szczególną łączność ze świętymi w niebie i cierpiącymi w czyśćcu. W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy: „Dopóki Pan nie przyjdzie w majestacie swoim, a wraz z Nim wszyscy aniołowie, dopóki po zniszczeniu śmierci wszystko nie zostanie Mu poddane, jedni spośród Jego uczniów pielgrzymują na ziemi, inni dokonawszy żywota, poddają się oczyszczeniu, jeszcze inni zażywają chwały, widząc wyraźnie samego Boga troistego i jedynego, jako jest" (KKK 954). To jest właśnie świętych obcowanie!
Łączność nas, pielgrzymujących na ziemi, z siostrami i braćmi, którzy zasnęli w pokoju Chrystusowym, bynajmniej nie ustaje; przeciwnie, według wiary Kościoła umacnia się jeszcze dzięki wzajemnemu udzielaniu sobie dóbr duchowych (por. KKK 955).
Nasza modlitwa za zmarłych nie tylko może im pomóc, lecz także sprawia, że staje się skuteczne ich wstawiennictwo za nami. Oni modlą się za nami i jest to wyraz naszej łączności z nimi w Chrystusie Zbawicielu.
Szczególnym miejscem skuteczności naszej modlitwy za zmarłych jest Najświętsza Ofiara mszy św. Św. Paweł uczy nas: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie"(1 Kor 11, 26). W Eucharystii jest krzyż. W Eucharystii jest w jakiś sposób zaznaczona śmierć, ale w Eucharystii jest równocześnie zwycięstwo nad śmiercią i pełnia życia i pełnia radości. To jest życie, które zwyciężyło cierpienie, zwyciężyło śmierć i beznadzieję, i stało się chlebem i napojem zwycięzców, podążających trudnymi wprawdzie drogami, ale do największej radości i, co najważniejsze, na tych trudnych drogach Chrystus idzie z człowiekiem osobiście. On tak się modlił: „Ojcze, chcę, aby także ci, których mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem" (J 17, 24). To jest podstawa naszej nadziei, że idąc za Chrystusem, idziemy do domu Ojca, tam, gdzie są ci, których polecamy Bogu w każdej mszy św.
Modlimy się także i o nasze wieczne zbawienie. Przed przyjęciem Komunii św. kapłan prosi, by nikt nie ściągnął na siebie potępienia: „Panie, nie dozwól mi nigdy odłączyć się od Ciebie". Jeżeli jest prawdą, że nikt nie może zbawić sam siebie, to jest również prawdą, że Bóg „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni" (1 Tm 2, 4), i że u Boga wszystko jest możliwe ( por. Mt 19, 26).
Myśl o powszechnym zbawieniu i możliwości potępienia nasuwa nieuchronnie pamięć o Bożym sądzie. Na ziemi nikt nie jest w stanie ocenić siebie i swego życia w całej prawdzie. Nie jest w stanie uczynić tego żaden ludzki trybunał. Stanie się to dopiero możliwe w ostatecznej przejrzystości Bożego sądu, na którym Sędzia jest równocześnie Obrońcą i Miłośnikiem ludzi. Ogień sądu jest ogniem miłości Bożej (W. Hryniewicz).