Archiwum - Prorok w Narodzie - Błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz

2010-01-31

Ks. Tadeusz Musz CSMA

Prorok w Narodzie


Święci niosą w sobie wymiar profetyczny. Są zwykle - po¬dobnie jak poeci - niezrozumiani przez współczesnych. Po latach okazuje się, że przeczuli coś, co nie mogło być wy¬rażone i opisane w języku ich epoki. Tak samo było z księdzem Bronisławem Markiewiczem. W rocznicę jego odej¬ścia do wieczności (29 stycznia 1912) modlimy się o dar beatyfikacji Sługi Bożego.
Wypadło mu żyć w Polsce dotkniętej tragedią rozbiorów i nieudanych prób odzyskania niepodległości. Ówczesna Galicja, gdzie działał, to nie tylko wi¬doczna gołym okiem nędza, ale także milion analfabetów, tysiące dzieci opusz¬czonych, pozbawionych wychowania i wykształcenia, majątki przepite w karcz¬mach i religijna ciemnota.
Między zwolennikami liberalizmu a socjalistami toczyła się dyskusja doty¬cząca sposobu rozwiązania problemów ekonomicznych. Obie ideologie zapo¬mniały o Bogu, ewangelicznych warto¬ściach, nie brały pod uwagę godności człowieka, redukując go jedynie do wymiaru materialnego. Ks. Markiewicz włączył się w ten spór. Był polemistą o wielkim temperamencie. Przestrzegał rodaków przed naiwnym dawaniem po¬słuchu wybujałym obietnicom. Gdy nadal lud oczu nie otworzy i da się chwycić na lep haseł mile brzmiących, czekają go w przy¬szłości większe niespodzianki. Przyjdzie do tego, że za cenę jego przekonań i wierzeń będą mu sprzedawać chleb i wodę.
Uważał, że najlepszym sposobem walki o niepodległość Ojczyzny jest praca nad odrodzeniem moralnym Na¬rodu. Pisał: Polski pijanej, ciemnej i próżniaczej nie potrzebujemy, ale oświe¬conej, pełnej miłości Boga i bliź¬niego. Nam trzeba Polski prawdziwie chrześcijańskiej. W Chrystusie musimy wszystko naprawić. Co nam po Polsce bez Boga?
Kiedy pytano go z jakimi krajami powinna Polska zawrzeć sojusze, aby odzyskać niepodległość, odpowiadał krótko: Należy trzymać z Bogiem i Jego Kościołem, bo wszyscy inni zdra¬dzą nas i opuszczą.
Za najważniejsze uważał formowa¬nie umysłów i sumień. Temu miała słu¬żyć postawiona na odpowiednim po¬ziomie oświata. Pisał: Gdy rozwija się rolnictwo, przemy¬sł, handel, a z nimi ogólny dobro¬byt, zaś ubóstwo zmniejsza się - oto znak postępu oświaty material¬nej. Gdy kwitnie nauka, różnorod¬ne szkoły, piśmiennictwo, sztuki i inne urządzenia społeczne, wtedy objawia się w nim oświata umysło¬wa. Jeżeli w narodzie nie ma praw niesprawiedliwych, poprawiają się obyczaje, zmniejsza się zło, kra¬dzieże i rozboje, podstępne ban¬kructwa, nierząd I inne objawy de¬moralizacji stają się rzadsze, a duch miłości poświęcenia, spokój i zgoda panują między wszystkimi warstwami - oto znamiona oświa¬ty moralnej.
Gdy brakuje takiej wszechstronnej edukacji człowieka, oznacza to, że mamy do czynienia z oświatą pozorną. Skarbem dla każdego narodu jest oświata rzeczywista. Polega ona na tym, aby całą formację człowie¬ka oprzeć na prawdzie nadprzyro¬dzonej, a następnie wdrażać oświe¬cenie umysłowe i materialne. Za¬sady wychowania katolickiego są stałe, pewne, niezawodne i wypró¬bowane na licznych zastępach świętych. Nie potrzebujemy szukać nowych zasad u ludzi innej wiary, zwłaszcza my Polacy, którzy od ty¬siąca lat chodzimy w świetle praw¬dy nadprzyrodzonej.
Już w 1887 roku w niewielkim dzieł¬ku Trzy słowa do starszych w narodzie polskim pisze: Całe wsie poczynając od wójta nie wiedzą, Kim jest Chrystus.
Zaleca nauczanie prawd wiary, opi¬suje metody nauczania. Widzi koniecz¬ność włączenia w tę pracę ludzi świec¬kich. Dużą pomoc dostrzega w odpo¬wiedniej lekturze. Jesteśmy narodem, który posiada wielką literaturę prawdziwie naro¬dową i chrześcijańską... w niej siła narodu naszego... Zabierzcie ludowi socjalistyczne broszury, Sny Maryi, Listy z nieba, a dajcie na ich miejsce pisma prawdziwie religijne i pożyteczne.
W związku z tym, od 1898 roku roz¬począł wydawanie miesięcznika Po¬wściągliwość i Praca, który stał się na¬rzędziem ewangelizacji szerokich grup społecznych. Równocześnie pragnął tą drogą uczyć ludzi rozumienia otacza¬jącej ich rzeczywistości i formować zdrową opinię społeczną. Kilka lat później uruchomił własne wydawnictwo i drukarnię.
Patrzył na świat oczyma wiary, dla¬tego procesy społeczne widział nie tyl¬ko w kategoriach socjologicznych, ale u podłoża konfliktów społecznych do¬strzegał odwieczne zmagania dobra ze złem. Dostrzegał, że ta walka toczy się przede wszystkim w duszach dzieci i młodzieży. Potrafił doskonale przewi¬dywać i oceniać rozmiary i skutki de¬moralizujących prądów epoki, w której wypadło mu żyć. Takimi gorszycielami byty egoistyczne rządy państw zabor¬czych, zamknięte w sobie elity boga¬tych, dobrze prosperujące w niemal każdej wsi żydowskie karczmy czy wresz¬cie umiejętnie uprawiana propaganda. Dlatego przestrzegał: W programie przeciwników Kościo¬ła leży zagarnąć młodzież w swoje ręce. Dziś pracują nad tym w szko¬łach średnich, na uniwersytetach, a nawet w szkołach ludowych. Takie stanowisko wypływało z jego osobistych doświadczeń z lat młodo¬ści, kiedy to w czasie nauki w przemy¬skim gimnazjum pod wpływem mod¬nego wówczas racjonalizmu stracił wiarę w Boga.
W odpowiedzialnej trosce o wycho¬wanie młodych widział rozwiązanie wielu nabrzmiałych problemów spo¬łecznych. Niezmiernie aktualne są dziś jego słowa: Przez religijne wychowanie dzieci i młodzieży należy opróżnić wię¬zienia 1 domy poprawcze, oczyścić ulice miast z kryminalistów 1 włó¬częgów.
Uważał, że najlepszym lekarstwem na ówczesne schorzenia społeczne jest wychowanie zaniedbanej moralnie, czę¬sto osieroconej i ubogiej materialnie młodzieży na zasadach Ewangelii w duchu powściągliwości i pracy.
Teorię szybko za¬mieniał na konkretne decyzje. W dziedzinie wychowania i ewangelizacji odniósł wiele sukcesów jako wika¬riusz, proboszcz, czy potem profesor Semi¬narium Duchownego w Przemyślu. Ukorono¬waniem jego marzeń było ostatnie 20 lat ży¬cia. Kiedy w 1892 roku przyjechał z Włoch, po 7 latach, które spędził u boku św. Jana Bosco i objął parafię w Miej¬scu Piastowym, zaczął gromadzić wokół sie¬bie pierwszych wycho¬wanków. Już kilka lat później istniał tam za¬kład wychowawczy dla 200 chłopców. Utworzono szkołę i warsztaty rzemieślnicze. Jeszcze za życia ks. Markiewicza powstały pla¬cówki wychowawcze w Pawlikowicach k/Wieliczki i Skomorochach k/Lwowa.
Zasady pedagogiczne zamknął w dwóch hasłach: Któż jak Bóg oraz po¬wściągliwość i praca. Zadziwia takie zestawienie. A jednak Markiewicz uważał, że te zasady są niezbędne we właściwym wychowaniu, a ich zasto¬sowanie przyniesie rozwój społeczny i gospodarczy Polski. Tylko wychowanie oparte zupełnie na religii prawdziwej zdolne jest wy¬robić dzielne i wielkie charaktery - to jest ludzi trzymających się ści¬śle stałych zasad i dokonujących rzeczy wielkich.
W innym miejscu stwierdza: Nie da się zaprzeczyć, że między życiem duchowym a stanem go¬spodarczym istnieje ścisły, nie¬zmienny związek. Jeśli Duch Chry¬stusa Pana wprowadził ludzkość na nowe tory rozwoju, to tym sa¬mym musi być duchem pracy i po¬stępu. Życie ludzkie jest pasmem walki i pracy duchowej. Każda zaś praca jest podstawą rozwoju, Jest źródłem dobrobytu narodu, podsta¬wą jego niezawisłości i wolności.
Uczył szacunku do pracy, zwłasz¬cza fizycznej. Do rodziców mówił: Nie straszcie dzieci, że jeśli będą się źle uczyć zostaną szewcami.
Mimo upływu czasu, oceny proble¬mów społecznych dokonane przez ks. Markiewicza jak również propozycje ich rozwiązania pozostają nadal aktualne. Trudności, które dotykają współczesny świat, a także naszą Ojczyznę - wynikaj ą z faktu, że ludzie coraz bardziej wierzą, iż bez Boga też można konstruować ży¬cie. Jednak w takim świecie człowiek nie czuje się dobrze, nie potrafi sensownie żyć, często doświadcza frustracji,
Rozwijający się konsumizm - czyli brak powściągliwości - już doprowadził do wielu głębokich wynaturzeń jednost¬kowych i społecznych. Obecnie jeszcze lepiej rozumiemy, że styl życia propono¬wany w słowie powściągliwość nie jest modelem negatywnym, jakąś naiwną re¬zygnacją, pustym umartwieniem. Podob¬nie rzecz ma się z pracą, w której i przez którą człowiek wyraża siebie.
Powściągliwość i praca to szcze¬gólnie ważna dziś zasada, zarówno dla biednych, jak i bogatych. Ubogich uczy oszczędności i pracowitości jako dro¬gi do poprawy bytu materialnego, wy¬zwala od chciwości, zazdrości, prowa¬dzi do niezależności i czyni ich poży¬tecznymi dla społeczeństwa. Bogatych chroni przed niegodziwym zyskiem, ślepą pogonią za pieniądzem, uczy pra¬wości sumienia, pomaga dostrzec po¬trzebujących, a przez to przyczynia się do wzrostu dobra i pokoju w świecie.
Współczesne powszechne przekona¬ nie o potrzebie wychowania człowieka do pełnej dojrzałości chrześcijańskiej, obywatelskiej, społecznej i narodowej potwierdzają słuszność intuicji pedago¬gicznych ks. Markiewicza. Dziś wie¬my doskonale, że społeczeństwa pozba¬wione wzorów dezintegrują się, rozpa¬dają, nie dojrzewają. Dynamizm zawar¬ty w hasłach Któż jak Bóg i powścią¬gliwość i praca może prowadzić do uzdrowienia rzeczywistości.
Artykuł zamieszczony w Powściągliwość i Praca, 1/2001