Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 40

2011-09-18

Ks. Jerzy Bagrowicz

Katecheza 40: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie"

Na zakończenie modlitwy eucharystycznej, podczas której następuje obrzęd przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa oraz podniesienia świętych postaci, kapłan unosząc patenę i kielich śpiewa: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże, Ojcze Wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków". Kapłan trzyma w górze patenę i kielich oczekując zakończenia śpiewu „Amen", które jest odpowiedzią wiary zgromadzonych wiernych na słowa kapłana. Niekiedy, owo: „Amen", wyrażające naszą wiarę, jest bardzo uroczyste, śpiewane przez chór.
Jaką prawdę wiary wyrażamy w tym momencie? Co oznacza ten śpiew: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie? Nazywamy się chrześcijanami. Tak w Antiochii nazwano pierwszych wyznawców Chrystusa: grecki termin Christianos od słowa Christos, oznaczał ucznia lub zwolennika Chrystusa. Prawdopodobnie nazwę tę wymyślili rzymscy urzędnicy. Początkowo poganie nazywali uczniów Chrystusa sektą nazarejczyków (por. Dz 24, 5). Sami chrześcijanie między sobą nazywali się braćmi, uczniami, wiernymi, jak to mamy zapisane w Dziejach Apostolskich (por. Dz 11, 26). Nazwa „chrześcijanie", nadana uczniom Chrystusa przez rzymian, przyjęła się i jest to bardzo piękna nazwa. Oznacza ona bowiem, że jesteśmy Chrystusowi, nie tylko w tym sensie, że jesteśmy wyznawcami Chrystusa, ale jesteśmy Jego własnością, że jesteśmy w bardzo głębokim sensie z Nim zjednoczeni.
Przypomnijmy sobie piękne słowa św. Grzegorza z Nyssy, który u początków historii Kościoła napisał do współczesnych mu chrześcijan: „Skoro zatem Boża dobroć udzieliła nam najwspanialszego, najbardziej boskiego imienia, tak iż zaszczyceni imieniem Chrystusa nazywamy się chrześcijanami, trzeba, abyśmy w sobie samych ukazali wszystko, co imię to oznacza; abyśmy nie nazywali się niesłusznie chrześcijanami, lecz by życie nasze dawało świadectwo, że jesteśmy nimi rzeczywiście" (Z traktatu O doskonałości chrześcijańskiej, Liturgia Godzin, cz. III, s. 320).
Pierwszym momentem, przez który wchodzimy we wspólnotę z Chrystusem jest sakrament chrztu św. Obmywa nas woda, która jest znakiem strumienia łaski, przez którą Bóg przyjmuje nas jako swoje dzieci. Dzieje się to mocą zbawczej ofiary Chrystusa, który za nas oddał się z miłością, ofiarował samego siebie, abyśmy w Nim i przez Niego odzyskali godność Bożych dzieci. Bóg w Chrystusie przyjął ludzką naturę, z jej cierpieniem, bólem, wziął na siebie udział w naszym ludzkim losie, dlatego mamy w Chrystusie, jak to mówi św. Paweł, „śmiały przystęp do Ojca" (por. Ef 2, 18).
A potem, gdy dorastamy, nasza więź z Chrystusem rozwija się i umacnia. Bardzo ważnym momentem tego dorastania w Chrystusie i z Chrystusem jest ten dzień, gdy możemy w I Komunii św. w pełni mieć udział we mszy św., tzn. przyjmować Chrystusa do serca, stawać się niejako jedno z Nim. Wejść w pełni w Jego zbawczą tajemnicę, oznacza mieć udział także w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Dzięki takiemu wejściu w życie Chrystusa otrzymujemy łaskę przemiany, pokonywania grzechu i słabości. Bardzo ważne jest, aby człowiek naprawdę zaprzyjaźnił się z Chrystusem już w dzieciństwie, aby ta przyjaźń dorastała w młodości i była podporą wieku dojrzałego. Przyjaźń ta umocni nas i pomoże przetrwać trudne chwile, podniesie z upadku. Podstawą tej przyjaźni jest przyjmowanie Komunii św., modlitwa czyli osobista rozmowa z Jezusem. Komunia św., którą przyjmujemy oznacza, że jesteśmy zaproszeni do zmartwychwstania razem z Chrystusem, pokonywania grzechu i śmierci. Mamy więc udział w zwycięstwie Chrystusa, a Jego Pascha, czyli Jego przejście od śmierci do życia, staje się jednocześnie naszą Paschą. Mówimy przecież, że Chrystus jest naszą Pascha, a my chrześcijanie, jesteśmy ludźmi paschalnymi. Możemy więc dziś powiedzieć, że gdy przyjmujemy Chrystusa we mszy św., Jego Ciało i Krew żywi i umacnia, oczyszcza nasze człowieczeństwo, napełnia je, powoduje wzrost. To Chrystus wchodzi w człowieczeństwo każdego człowieka, który się przed Nim otwiera, przyjmuje Go w Komunii św. Przez udział w Eucharystii człowiek ciągle od nowa zrasta się z Chrystusem, wrasta w Chrystusa, umacnia się w Nim i dzięki Niemu otrzymuje ciągle nowe siły i nowe życie. W ten sposób ludzie karmiący się i wzrastający w Chrystusie tworzą Kościół, wspólnotę tych, którzy są uczestnikami Ciała i Krwi Chrystusa, aż dojdą razem do końca drogi, którą przemierzamy razem z Chrystusem, w Nim i przez Niego. Przecież Chrystus zapewnił nas: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w Nim" (J 6, 56).
Kiedy więc w czasie mszy św. wołamy: „Przez Chrystusa, w Chrystusie i z Chrystusem" wyznajemy wiarę, że Jezus Chrystus jest jedynym i prawdziwym Zbawicielem świata i człowieka, że jest pełnią objawienia się Boga ludziom, że dzięki Niemu możemy mówić, iż objawił się nam Trójjedyny Bóg, że On, Jezus Chrystus objawia nam miłość Boga do człowieka, każdego człowieka. To w Jezusie Chrystusie zaczęło się w pełni realizować zapowiedziane w Starym Testamencie Królestwo Boże. To w Nim dokonuje się osobowe spotkanie Boga z człowiekiem i człowieka z Bogiem. Jezus w Eucharystii obdarza mnie miłością, a ja jestem powołany, aby odpowiedzieć na tę miłość Chrystusa, tzn. oddać Mu się całkowicie. Tym, co sprawia naszą łączność z Chrystusem, jest moc Ducha Świętego, Jego dary, które otrzymujemy w każdej mszy św.
Przynosimy tutaj na mszę św. nie tylko nasze dobre czyny, naszą świętość, ale przynosimy także nasze cierpienia, krzyże, nasze wysiłki, niejednokrotnie niedoskonałe. Chrystus w Eucharystii nie jest przecież jedynie Chlebem aniołów, jest przede wszystkim chlebem potrzebnym słabemu człowiekowi. Przynosimy więc siebie samych jako dar Bogu, jako wyraz wdzięczności za miłość, jaką okazuje nam Bóg w Jezusie Chrystusie. Dlatego też każdą modlitwę w czasie sprawowania mszy św. kończymy wezwaniem: „Przez Chrystusa, Pana naszego".
O Chrystusie powiedział nam św. Jan Ewangelista, że On wie wszystko, co jest w człowieku, że zna człowieka lepiej niż człowiek mógłby poznać samego siebie. Czytamy przecież: Jezus wie, „co się w człowieku kryje" (J 2, 25).
Od początku swego pontyfikatu błog. Jan Paweł II rozpoczął głosić katechezę, w której cierpliwie wyjaśniał, co to znaczy: „Przez Chrystusa, w Chrystusie, z Chrystusem". Już podczas pierwszej homilii w dniu inauguracji pontyfikatu wołał: Nie lękajcie się! Otwórzcie, a nawet, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, ustrojów ekonomicznych i politycznych, szerokich dziedzin kultury, cywilizacji, rozwoju. Nie lękajcie się! Chrystus wie, „co jest w człowieku". Tylko On to wie!. I jeszcze te ważne słowa Jana Pawła II: Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. Prawdę tę najpełniej przekazał Kościołowi w encyklice Redemptor hominis - Odkupiciel człowieka.
Jezus jest dla nas „drogą, i prawdą i życiem" (por. J 14, 6). Przyjdzie jednak taka chwila, gdy przestanie być dla nas drogą, a stanie się domem Ojca, bo wierzymy, że w Nim jest nasze zmartwychwstanie i życie.
Tak więc wiara chrześcijanina jest ześrodkowana na Jezusie Chrystusie. Jest ona całkowitym zawierzeniem Chrystusowi jako Nauczycielowi i Mistrzowi. Jest osobowym spotkaniem człowieka z Bogiem w Jezusie Chrystusie. Jest jednocześnie wezwaniem do naśladowania Chrystusa, zaproszeniem do udziału w życiu Kościoła, w którym człowiek przez Eucharystię i inne sakramenty oraz w modlitwie i realizacji przykazania miłości spotyka się z Bogiem. Aż do tego spotkania w tajemnicy naszej śmierci. Właśnie przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.