Archiwum - Katechezy o Dekalogu - 11

2012-03-11

Ks. Jerzy Bagrowicz

Pierwsze przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną".
Bałwochwalstwo - jeden z najczęstszych grzechów współczesnego człowieka

Poprzednia katecheza wprowadziła nas w treść pierwszego przykazania Dekalogu, które brzmi: „Nie będzie miał bogów cudzych przede Mną" Jest to kategorycznym żądanie, abym oddawał cześć tylko Bogu prawdziwemu. Bóg chciał przez to przykazanie uchronić Naród Wybrany i tych wszystkich, którzy uwierzą w jedynego Boga, od pokusy powrotu do kultu fałszywych bogów. Mojżesz sam określił to w formie bardzo ostrego nakazu obwarowanego karą klątwy: „Ktokolwiek by składał ofiary innym bogom poza samym Panem, podlega klątwie" (Wj 22, 12). W innym miejscu Starego Testamentu mamy dodane, że zakaz praktykowania kultu fałszywych bogów połączony jest z informacją o miłości Boga do swego ludu i zazdrości Boga: „ponieważ ja Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym" (Wj 20, 5; 34, 14, Pwt 6, 14 n. ). To nie jest taka ludzka zwykła zazdrość Boga. Użyte tu pojęcie zazdrości Boga jest w Starym Testamencie niemalże synonimem świętości Boga. To jest zazdrość Ojca, który sam jest święty i pragnie podzielić się darem świętości ze swoimi umiłowanymi dziećmi. Pragnie uchronić swoje dzieci od jednego z najbardziej częstych grzechów, jakim jest składanie hołdu bogom fałszywym.
Ludzie często ulegali takim grzechom. Mówi o tym Księga Mądrości: „Głupi z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy, lecz ogień, wiatr, powietrze chyże, gwiazdy dokoła, rwącą wodę lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem" (Mdr 13, 1-2). Jeszcze inni oddawali boską cześć bliskim zmarłym. W Księdze Mądrości czytamy: „Ojciec, w przedwczesnym żalu pogrążony, sporządził obraz młodo zabranego dziecka i odtąd jako boga zaczął czcić ongiś zmarłego człowieka [...] a z biegiem czasu ten zakorzeniony bezbożny obyczaj zaczęto zachowywać jako prawo" (Mdr 14, 13 -14).
W starożytności rozpowszechnił się obyczaj oddawania czci boskiej władcom, faraonom, cesarzom czy królom. Król asyryjski Nabuchodonozor uważał siebie za boga i tak kazał się nazywać (Zob. Jdt 3, 8; Ez 28, 2). Ci, którzy odmawiali oddawania boskiej czci władcom byli bardzo często skazywani na śmierć. Jak wiemy z historii wczesnego chrześcijaństwa, wielu z pierwszych wyznawców Chrystusa ginęło za wiarę, ponieważ nie chcieli oddawać boskiej czci rzymskim cesarzom. Wiara i oddawanie czci bożkom czy fałszywym bogom prowadziło do zdziczenia obyczajów, deprawacji ludzkich sumień, szerzenia się obrzędowości pogańskiej, misteriów, którym nierzadko towarzyszyły obrzędy połączone z dzieciobójstwem (zob. Mdr 14, 23). Z tego typu bałwochwalstwem walczył zdecydowanie i mocno św. Paweł. Dał temu wyraz na przykład w Liście do Rzymian, szczególnie w rozdziale I: „I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc nas łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen".(Rz 1, 23-25).
Jak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego, bałwochwalstwo nie dotyczy tylko fałszywych kultów pogańskich i nie dotyczy tylko okresu pogaństwa. Pozostaje ono stałą pokusą przeciw wierze, na każdym etapie historii człowieka i w każdej religii. Polega ono na ubóstwianiu tego, co nie jest Bogiem. Ma ono miejsce wtedy, „gdy człowiek czci i wielbi stworzenia zamiast Boga, bez względu na to, czy chodzi o innych bogów czy o demony (na przykład satanizm), o władzę, przyjemność, rasę, przodków, państwo, pieniądze itd. «Nie możecie służyć Bogu i Mamonie» - mówi Jezus (Mt 6, 24)" (KKK 2113). Użyte w Ewangelii pojęcie „Mamony" nie oznacza jedynie pieniędzy, chociaż one dość często stają się bożkiem, któremu ludzie kłaniają się do ziemi i dla którego gotowi są popełnić wszelkie zbrodnie. Chodzi o to wszystko, co w życiu człowieka zajmuje miejsce należne tylko samemu Bogu. To mogą być bożyszcza współczesności, którym człowiek służy, aby zapełnić pustkę wewnętrzną czy też głód wartości wyższych. Człowiek nosi w sobie pragnienie zbawienia. Jeśli tego zbawienia nie weźmie od Boga Jedynego, będzie tego szukał na manowcach życia. Takim bożyszczem może stać się dla człowieka nie tylko pokraczny bożek mieszkańca dżungli, ale i najnowocześniej urządzone laboratorium naukowe, które więzi całą duszę, myśl, serce i wszystkie duchowe i fizyczne siły człowieka (bp Pietraszko). Takim bożkiem może więc być i rozum, który w swej pysze sądzi, że nie ma nic poza materią i poza mądrością czysto ludzką. Takim bożyszczem może stać się wygoda życia, jak mówimy dziś - szał konsumpcji, a dosadnie określił to św. Paweł w Liście do Filipian 3, 19: „Ich bogiem jest brzuch".
Człowiek współczesny, który zatraci w sobie poczucie swego prawdziwego przeznaczenia i swoje skierowania na Boga, swoje szczęście i nadzieję zbawienia upatruje w konsumpcji, w użyciu, a swoją wartość ocenia na podstawie tego, co posiada. Pogoń za karierą, za pieniądzem, bez rozróżniania między dobrem a złem moralnym, egoizm to najczęściej bogowie współczesnego człowieka. Płycizna wykształcenia, miałkość rozrywki, propagowanie pustki życiowej, odrzucanie Boga w imię nowoczesności sprawia, że pleni się w to miejsce zabobon, satanizm, wróżbiarstwo, spirytyzm, astrologia. Praktyki te sprzeczne są z pierwszym przykazaniem i wciągają człowieka w pęta uzależnienia od bezrozumnych działań oraz oddalają od Boga. Najczęściej jednak człowiek popełnia grzech bałwochwalstwa, gdy tworzy w sobie fałszywy obraz Boga, który jest raczej podobny do pogańskiego bożka niż do Boga Ojca, którego objawił nam Jezus Chrystus, Syn Boży. Jest takie wyznanie pewnej kobiety, wydrukowane w publikacji o jej nawróceniu. Była w swoim mniemaniu wierząca, a jednak pewnego razu usłyszała głos sumienia: „Nie, nie kochałaś swego Boga ponad wszystko! A jeszcze mniej kochałaś swego bliźniego jak siebie samą! Ulepiłaś sobie własnego Boga. Utworzyłaś go sobie tak, jak ci akurat pasowało. Tylko w chwilach cierpienia dawałaś swemu Bogu miejsce w życiu, gdy byłaś w największe potrzebie. Wtedy klękałaś, płakałaś, prosiłaś, ofiarowałaś nowenny, obiecałaś pójść na mszę św., kiedy zależało ci na łasce lub cudzie. Bóg był twoim przyciskiem alarmowym! Rzucałaś się na ziemię przed Nim, gdy byłaś jeszcze biedna, gdy twoja rodzina żyła w skromnych warunkach, a ty koniecznie chciałaś mieć wykształcenie [...] Bezustannie prosiłaś o to, by Bóg uwolnił cię z nędzy. Kiedy byłaś w potrzebie obiecywałaś Bogu, że odmówisz różaniec i liczysz na to, że Bóg spełni twoją prośbę. I to była twoja relacja z Bogiem [....] „I kobieta ta wyznaje: Tak, to prawda, tak traktowałam Boga w moim życiu. Gdy tylko Pan pozwolił mi otrzymać dobre wykształcenie, gdy tylko sprawił, że znaczyłam coś w społeczeństwie, że byłam kimś, gdy tylko pozwolił na wzbogacenie się, tak że mogłam sobie na wiele pozwolić, nagle Bóg stał się nieważny dla mnie - znalazł się na poboczu mojego życia" ( dr gloria Polo). To typowy przykład bałwochwalstwa, składania hołdu bogu fałszywemu. Pomyślmy - a może to częsty grzech mojego życia. A przecież Boże przykazanie mówi: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Jest czas Wielkiego Postu, czas sposobny, aby odpowiedzieć na głos sumienia.