Archiwum - Katechezy o Dekalogu - 32
Ks. Jerzy Bagrowicz
Dekalog 32. „Jestem pielęgniarką, nie chcę być grabarzem"
Przed paru miesiącami zadzwoniła do mnie dawna uczennica, dziś matka rodziny, której - jak mi się wydaje - nieobojętne są nakazy Bożego prawa odnoszące się do obrony życia. Zatroskana i zmartwiona prosi o pomoc. Jej córka i zięć zdecydowali się na zapłodnienie in vitro. Są już sześć lat po ślubie, pragną mieć dzieci, nie dowierzają leczeniu bezpłodności, które im zaproponowano i są zdecydowani na in vitro. Jest to dla mnie, osoby wierzącej - mówiła ta pani - trudna sprawa, bo to sprawa sumienia. Wiem, że nauczanie Kościoła zgłasza do tej metody wiele zastrzeżeń moralnych. Czytałam, że metoda ta nie liczy się z prawem ochrony dzieci nienarodzonych. Prosiłam ich, aby podjęli poważne leczenie, ale odpowiedzieli mi, że lekarz polecił właśnie metodę zapłodnienia in vitro, zawiadomili mnie, że już podjęli decyzję. Kocham moje dzieci i pragnę dla nich dobra. Nie mogę pogodzić się z ich decyzją, ale są dorośli i to oni decydują.
Myślę, że nie jest to jedyny przykład dylematów moralnych, które jawią się w epoce lekceważenia obrony życia człowieka od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci. Oczywiście, są ludzie, którzy nie mają skrupułów. Nie liczą się z przykazaniem „Nie zabijaj". Zabija się dzieci w łonie matek na każdym etapie ich życia przed narodzeniem. Są szpitale i gabinety lekarskie, gdzie dokonuje się na poważną skalę zabijanie nienarodzonych dzieci. Myślę, że ludzie wierzący wiedzą, że zabijanie nienarodzonych dzieci jest ciężkim grzechem. Przypomniał o tym Kościołowi i światu II Sobór Watykański w słowach: „Bóg, Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia życia, którą człowiek powinien wypełniać w sposób godny siebie. Należy więc z największą troską ochraniać życie od samego jego poczęcia; przerwanie ciąży, jak i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami" (KDK, n. 51). Ogłoszony przez Jana Pawła II Katechizm Kościoła Katolickiego jasno formułuje współczesną naukę Kościoła na ten temat: „Kościół od początku twierdził, że jest złem moralnym każde spowodowane przerwanie ciąży. Nauczanie na ten temat nie uległo zmianie i pozostaje niezmienne. Bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel lub środek, jest głęboko sprzeczne z prawem moralnym" (KKK 2271). Kodeks Prawa Kanonicznego przypomina o karze ekskomuniki za przestępstwa przeciw ludzkiemu życiu (por. kan. 1398).
Kościół ukazując ciężar popełnionej zbrodni nie odbiera człowiekowi możliwości i zakresu Bożego miłosierdzia. Konfesjonał nie jest jedynie miejscem osądu czy potępienia człowieka, ale jest nade wszystko miejscem spotkania z Bogiem przebaczającym. Nie wolno jednak zapominać o tym, że Jezus mówi do grzesznika: „Idź i nie grzesz więcej". Udzielone przebaczenie wymaga pokuty, nawrócenia serca, poprawy życia, powrotu do Domu Ojca. Nie można traktować rozgrzeszenia jako mechanicznego wymazania nawet najgorszych zbrodni. Zuchwałe grzeszenie z nadzieją, że i tak Bóg przebaczy, jest nazwane przez Chrystusa grzechem przeciw Duchowi Świętemu i rozgrzeszenie takiego zuchwalstwa nie jest błahą sprawą.
Spotykamy się dziś, i to nawet często, z trudną sytuacją sumienia kobiet wierzących, które pracując w szpitalach wbrew swemu sumieniu muszą uczestniczyć w zabiegach zwanych terminacjami, tzn. w zabiegach, które zabijają w łonie matki chore dzieci. Dotyczy to zwłaszcza położnych, które mają wprawdzie prawo odmówić udziału w procedurach medycznych sprzecznych z ich sumieniem, ale czynią to bardzo rzadko, gdyż boją się utraty pracy. „Pracownic to my mamy aż za dużo, możecie sobie szukać bardziej komfortowego zajęcia" - to słowa, które słyszą te, które przyszły do pracy w szpitalu, aby pomagać kobiecie w najpiękniejszym momencie życia - przyjmować na świat najpiękniejszy dar, jakim jest dziecko. A jedna z nich, pełna goryczy i buntu mówi: „Ile można patrzeć na zabite dzieci? Zabite w naszym szpitalu. Dlaczego musimy w tym uczestniczyć? Nie po to jestem pielęgniarką, która pomaga żyć, by asystować przy umieraniu. Nie chcę być grabarzem, jestem pielęgniarką". Są też i znaki nawrócenia. Są tacy lekarze, którzy po wielu dokonanych aborcjach nawracają się i stają się aktywnymi apostołami i obrońcami życia dzieci nienarodzonych. Ale o nich się nie mówi, rzadko wpuszcza się ich z odczytami do sal szkolnych czy uniwersyteckich.
Wróćmy do sprawy poruszonej na początku - odpowiedzi na pytanie o moralne aspekty stosowania metody zapłodnienia in vitro. Metoda ta jest nagłaśniana i bardzo wielu, także wierzących nie rozumie sprzeciwu Kościoła. I tu warto przypomnieć nauczanie Katechizmu Kościoła Katolickiego. Czytamy w nim: „Jak każdy zabieg medyczny na pacjencie, należy uznać za dopuszczalne zabiegi na embrionie ludzkim, pod warunkiem że uszanują życie i integralność embrionu [...] Wytwarzanie embrionów ludzkich po to, aby były używane jako «materiał biologiczny», jest niemoralne" (KKK n. 2275). Od strony religijno-moralnej sprawa jest jasna. Stosowanie tej metody jest niezgodne z V przykazaniem: „Nie zabijaj". Dotyczy to zwłaszcza nieuregulowanej sprawy embrionów zamrożonych, które w większości giną. Jak wiemy, sprawa ta ma wiele aspektów: medycznych, moralnych, społecznych czy religijnych. Wielu sądzi, że skoro małżonkowie pragną mieć dzieci, to należy im to umożliwić. Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak się wielu z nas wydaje. Warto posłuchać opinii fachowców, ludzi z autorytetem w medycynie, a przy tym ludzi uczciwych, prawych i odważnych. Dotykamy tu jedynie niektórych, podstawowych aspektów tej ważnej dziś sprawy. Pragnę powołać się na wywiady z profesorem Januszem Gadzinowskim z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. W ocenie metody in vitro nie ogranicza się on jedynie do aspektów moralnych czy religijnych. Jest wybitnym specjalistą, kierownikiem Katedry i Kliniki Neonatologii Uniwersytetu Medycznego. Posłuchajmy fragmentów jego wypowiedzi: „Współczesna medycyna ma wystarczająco dużo argumentów przeciwko in vitro. Uważam, że z medycznego punktu widzenia powinno się wymusić na ośrodkach wykonujących in vitro publikowanie raportów z ich działalności. Bo dziś wszelkie negatywne następstwa stosowania tej metody są skrzętnie ukrywane. Moim zdaniem każda para, która decyduje się na procedurę in vitro, powinna być poinformowana nie tylko o tym, że może mieć dziecko, ale także, że to dziecko może mieć wady, może się przedwcześnie urodzić i że mogą wystąpić różne komplikacje - zarówno u kobiety ciężarnej, jak i u dziecka [...] Chodzi tu zwłaszcza o wady przewodu pokarmowego i wady serca - te wady występują kilkakrotnie częściej niż w przypadku dzieci poczętych w sposób naturalny. I dlatego jako lekarz nie mogę zaakceptować metody, która niesie tak dużą szkodliwość, a ponadto stanowi ogromną niewiadomą. Nie znamy bowiem następstw genetycznych stosowania metody in vitro. Już teraz wielu genetyków wskazuje, że powoduje ona uszkodzenie kodu genetycznego. I to jest przerażające, ponieważ negatywne następstwa tych zmian ujawnią się dopiero w drugiej i trzeciej generacji ". Profesor zdradza jeszcze jeden, także niemoralny aspekt tej sprawy: „Za czarnym PR stoi oczywiście tzw. przemysł leczenia niepłodności - bo tak się na Zachodzie nazywa ośrodki in vitro. Ten przemysł potrafi skutecznie lobbować w obronie swoich interesów. A gra idzie o ogromne pieniądze - dość powiedzieć, że tylko na Wyspach Brytyjskich czysty zysk z in vitro to ok. 500 mln funtów rocznie".
I jeszcze jedno. Najczęstszym popularnym argumentem za in vitro jest stwierdzenie, że małżonkowie mają prawo do posiadania dziecka. W Instrukcji Donum vitae (Dar życia) czytamy: „[...] małżeństwo nie daje małżonkom prawa do posiadania dziecka, lecz tylko prawo do podejmowania aktów naturalnych, które same przez się służą do przekazywania życia. Tego rodzaju prawo do posiadania dziecka sprzeciwiałoby się jego godności i naturze. Dziecko nie jest rzeczą, która należy się małżonkom, nie może być ono uważane za własność. Jest raczej darem małżeństwa, i to «największym»" (n. 8). .
Każde życie ludzkie jest z woli Boga nietykalne. Między moim życiem a życiem drugiego człowieka stoi Bóg, który otoczył to życie swoim autorytetem i nakazem „Nie zabijaj". Kto więc targnie się na ludzkie życie, ten musi najpierw ugodzić w Boga. Tu nie chodzi jedynie o zniszczenie jednego życia, choćby było w zarodku, ale chodzi o naruszenie Bożego ładu i porządku moralnego. Jeśli odrzucimy Boży autorytet w obronie ludzkiego życia, życia drugiego człowieka, to i własne skazujemy na zagładę. Nie ulegajmy duchowi tego świata, który usiłuje nam przekazać komunikat, że życie człowieka staniało, że można nim manipulować, także w jego genotypie, wyhodować monstra ludzkie według recept współczesnej niby nauki. Zaufajmy Ewangelii a ocalimy nasze ż