Archiwum - Katechezy o Dekalogu - 37

2013-02-03

Ks. Jerzy Bagrowicz

Dekalog 37. „Oko za oko, ząb za ząb, życie za życie"?

Można zapytać dlaczego aż tyle miejsca poświęcamy w naszych katechezach zagadnieniom V przykazania Bożego: „Nie zabijaj". Należałoby wskazać przynajmniej na kilka powodów. Najpierw dlatego, że sprawa zagrożenia życia człowieka i jego obrony jest dziś jednym z najbardziej palących problemów współczesności. Mówi się, że życie ludzkie staniało, że znieczulają się coraz bardziej ludzkie sumienia, gdy idzie o szacunek dla Bożego Prawa broniącego życia. Warto pamiętać, że na przestrzeni ostatniego stulecia ludzkość produkuje coraz bardziej wyszukane i technicznie skuteczne środki niszczenia, nie tylko ludzkiego życia, ale i życia naszej planety ziemi. Pisze się, że w arsenałach atomowych wielkich mocarstw znajdują się megatony materiałów, które przełożone na ilość trotylu dają cyfrę ponad dwudziestu miliardów ton. Co to oznacza? Że na każdego z nas, czyli na prawie siedem miliardów ludzi zamieszkujących obecnie ziemię, przypada trzy tysiące trzysta kilogramów trotylu.
Jeden z poetów napisał, że każdemu dziecku, które się rodzi, Bóg daje w prezencie urodzinowym ogromny bukiet kwiatów: góry, rzeki, morza, pola, łąki, lasy, ogrody, czyli świat pełen piękna. Świat ten został stworzony właśnie dla tego nowonarodzonego dziecka.
Wielcy tego świata nie chcą być gorsi. I każdemu dziecku, które się rodzi niosą w darze ogromną paczkę zawierającą ponad trzy tony trotylu. Troszczą się nie o to, by zagwarantować mu konieczny do życia chleb, ale aby zapewnić mu solidną porcję śmierci. (A. Pronzato).
Jak to już powiedzieliśmy wcześniej, ludzkość od początków swej historii szukała środków obrony życia człowieka, szczególnie środków obrony przed zabójstwem, napaścią czy pospolitymi przestępstwami.
W kulturach ludów pierwotnych stosowano odwet za popełnione zło, nierzadko nieproporcjonalnie do popełnionych czynów. Pierwszym odnotowanym sformułowaniem przepisów prawa w tym zakresie był Kodeks Hammurabiego, króla Babilonii, ustanowiony przeszło 1700 lat przed Chrystusem. Była to pierwsza próba uporządkowania istniejących prymitywnych praw i obyczajów i dostosowania kary do winy. Kodeks ten stanowił: „Ręka za rękę, ząb za ząb, życie za życie". Był to niewątpliwy postęp w stosunku do panującego nieporządkowanego prawa zemsty. Tak więc za zabójstwo najczęściej groziła kara śmierci.
W Starym Testamencie, już na początku Pięcioksięgu, mamy wyraźnie napisane: „Jeśli kto przeleje krew ludzką, przez ludzi ma być przelana krew jego" (Rdz 9, 6). Mojżesz nadając prawo rodzącemu się narodowi Izraelitów głosił podobnie do Kodeksu Hammurabiego: „Twe oko nie będzie miało litości. Życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, noga za nogę" (Pwt 19, 21). Dla odstraszenia złoczyńców od popełniania zabójstwa stosowano różne formy kar, jak ukamienowanie, ukrzyżowanie, oraz inne okrutne kary. Niektóre z tych kar są niejednokrotnie stosowane i dzisiaj, szczególnie na Wschodzie. W Starym Testamencie kara śmierci groziła nie tylko za zabicie człowieka, ale także za inne czyny, jak m.in. pobicie rodziców (por. Wj 21,15), za złorzeczenie im (por. Wj 21,17), czary (por. Wj 22,17), za grzechy sodomskie, cudzołóstwo (por. Kpł 20,10), nieprzestrzeganie szabatu (por. Wj 35,2). Jak już wspominałem, za zabicie człowieka karano śmiercią. Z czasem zaczęto wyraźnie rozróżniać zabójstwo umyślne od nieumyślnego, które było traktowane łagodniej (por. Wj 22, 2). Aby uniknąć niesprawiedliwych wyroków śmierci obwarowano je potrzebą zeznań wiarygodnych świadków, przeprowadzenia dochodzenia sądowego, możliwości obrony. Tak więc karę śmierci orzekano coraz rzadziej.
Chrześcijaństwo od początku dopuszczało stosowanie kary śmierci w wyjątkowych wypadkach; kładziono nacisk, aby była ona orzekana tylko za ciężkie przestępstwa. Wskazywano jednak z naciskiem, iż orzekanie i wykonanie tej kary nie może się odbywać w żaden inny sposób, jak tylko przez świecką władzę publiczną i na drodze sądowej. Takie stanowisko Kościoła katolickiego obowiązywało aż do XVIII w. Kolejne wieki to czas dalszego zawężania możliwości stosowania kary śmierci, która, jakkolwiek nadal dopuszczalna w społecznej nauce Kościoła, traktowana jest jako kara wyjątkowa, możliwa do stosowania tylko w ostateczności, wtedy, kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, oraz jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem. Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej. Tak mamy zapisane w Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1992 roku, a także w późniejszych dopowiedzeniach Katechizmu w tej materii. W encyklice Evangelium vitae papież Jan Paweł II wyraził stanowisko, że kara śmierci nie powinna być stosowana poza przypadkami absolutnej konieczności, gdy nie ma innych sposobów obrony społeczeństwa, które to przypadki są dzisiaj bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale. Wyraził ponadto, że środki bezkrwawe bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej (n. 56; por. także KKK 2267).
W bożonarodzeniowym orędziu Urbi et Orbi w 1998 Jan Paweł II wyraził się: "Niech dzięki Bożemu Narodzeniu umocni się na całym świecie poparcie dla stosownych i pilnie potrzebnych działań, które położą kres produkcji zbrojeniowej i handlowi bronią, pozwolą strzec ludzkiego życia, znieść karę śmierci [...]". Apelował ponadto o niewykonywanie orzeczonych już wyroków. Dnia 30 października 2011 papież Benedykt XVI apelował o zniesienie kary śmierci, a w dniu 1 grudnia 2011 roku uczynili to polscy biskupi.
W wielu krajach zniesiono karę śmierci. W Polsce ustawa z dnia 12 lipca 1995 roku wprowadziła pięcioletnie moratorium na wykonywanie kary śmierci, a Kodeks Karny uchwalony dnia 20 kwietnia 1997 roku nie przewiduje kary śmierci. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku nie mówi o zakazie wykonywania kary śmierci.
Jesteśmy dziś świadkami dyskusji na temat stosowania kary śmierci. Wiele organizacji, m.in. Amnesty International apeluje o zniesienie kary śmierci. W Polsce badania wykazują, że połowa badanych opowiada się za zniesieniem kary śmierci. Jest wiele racji przemawiających za tym, szczególnie obawa o skazanie niewinnych ludzi, brak także możliwości odpokutowania za winy, naprawienia krzywd, reedukacji czy nawrócenia. Ks. Jan Sikorski, wieloletni naczelny kapelan więziennictwa w Polsce powiedział: „W swej dziesięcioletniej pracy w duszpasterstwie więziennym nie spotkałem przypadku, o którym mógłbym powiedzieć: należy wykonać wyrok śmierci, bo nie ma żadnej szansy na poprawę" („Życie", 17. II. 2001)r.). Jeden z katów wykonujących w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wyroki śmieci w Anglii napisał w swojej autobiografii: „Nie wierzę, by jakakolwiek z setek egzekucji kary śmierci dokonana przeze mnie miała skutek odstraszający na przyszłe zbrodnie. Moim zdaniem kara śmierci jest tylko formą zemsty".
W dzisiejszej katechezie nie zajmujemy się wprost dyskusją o słuszności czy niesłuszności kary śmierci. Jest złożone w naszej naturze poczucie sprawiedliwości: za zbrodnie i złe czyny, popełnione świadomie i dobrowolnie, należy się kara. Pojawia się niekiedy w ludziach pokusa odwetu, nawet zemsty za doznane krzywdy. To pragnienie jest wtedy silniejsze, gdy zbrodnię popełnia się na dziecku, na kimś bliskim, osobie kochanej, na ludziach bardzo ważnych w życiu społecznym. I w tym miejscu naszej rozmowy o karze śmierci warto przypomnieć, że jesteśmy chrześcijanami i że to nas zobowiązuje do wierności nauce i przykładowi Jezusa Chrystusa, także w kwestii kary śmierci, odwetu, zemsty.
Gdy Jezus ogłaszał Kazanie na górze, obowiązywało starotestamentowe: „Życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, noga za nogę". Jezus miał odwagę głosić nowe prawo, zamiast odwetu przebaczenie, zamiast nienawiści miłość aż do miłości nieprzyjaciół: „A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5, 43-44). Wcale to nie oznaczało, że Jezus uchylał odpowiedzialność za złe czyny, że znosił potrzebę kary za nie, ale wskazywał, że odwet i zemsta prowadzą do nienawiści, jej owocem jest łańcuch śmierci, a jedynie przebaczenie przynosi prawdziwe zbawienie. Prawdę o chrześcijańskim przebaczeniu jako istotny element Kazania na górze znakomicie zilustrował Henryk Sienkiewicz w „Krzyżakach". Jurand ze Spychowa straszliwie okaleczony przez Zygfryda de Löwe, ma okazję odpłacić krzyżakowi. Związanego stawiono przed Jurandem. Niewidomy starzec zażądał noża. Wszyscy byli pewni, że pragnie własnoręcznie pomścić śmierć żony i ukochanej córki Danusi. On jednak przecina więzy krępujące krzyżaka i daruje mu wolność. Świadkowie tej sceny byli wstrząśnięci najpierw zamiarem wykonania przez Juranda na krzyżaku słusznego wyroku śmierci, ale jeszcze bardziej gestem okazanego mu przez niego miłosierdzia. To bardzo celnie ujęta ilustracja chrześcijańskiej prawdy o przebaczeniu. Nie „oko za oko, ząb za ząb, nie życie za życie", ale przebaczenie i miłość aż do miłości nieprzyjaciół. Zygfryd de Löwe nie przyjął łaski przebaczenia, która mogła nadać jego życiu nowy sens. Sam wymierzył sobie karę.
Św. Piotr Apostoł zapisał to, co głosiła pierwotna katecheza młodego Kościoła opowiadając o słowach i czynach Jezusa Chrystusa: „Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie. Przeciwnie zaś, błogosławcie. Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo" (1 P 3, 9).
Podsumujmy krótko tych kilka katechez poświęconych V przykazaniu Dekalogu: „Nie zabijaj". Uczyńmy to słowami Viktora E. Frankla, wiedeńskiego psychiatry i psychoterapeuty, jednego z najwybitniejszych ludzi dwudziestego wieku, który podczas II wojny światowej stracił całą najbliższą rodzinę, przeżył gehennę obozu koncentracyjnego. Napisał on: „Człowiek był zdolny wybudować krematoria, w których palił ludzi, ale w tym samym czasie człowiek był zdolny wchodzić do tych krematoriów z podniesioną głową, recytując żydowską modlitwę o śmierć, Shema Izrael lub