Archiwum - Katechezy o Dekalogu - 48

2013-06-23

Ks. Jerzy Bagrowicz

 

                        Dekalog 48. „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”

 

„Pewna arabska legenda opowiada, że w pierwotnym raju za każde kłamstwo, które wychodziło z ust człowieka, Allah rzucał na ziemię jedno ziarenko piasku. Tak powstała Sahara […] Natomiast ja uważam, że każde kłamstwo, którego unikniemy, usunie jedno ziarenko piasku z niekończącej się pustyni. Kto wie, czy siłą tylu wypowiedzianych prawd, nie będzie możliwe cofnięcie się pustyni i odzyskanie, przynajmniej częściowe, piękna pierwotnego ogrodu Edeńskiego” (Pronzato, 253).

            „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Tak brzmi ósme przykazanie dekalogu. Pierwszym fałszywym świadectwem w dziejach ludzkiej kultury są zapisane w Księdze Rodzaju słowa węża skierowane do Ewy: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 4-5). Ale wbrew temu, co mówił szatan, nie stali się bogami, nie mogli własnym rozumem rozeznać dobro i zło, ale stali się zwykłymi śmiertelnikami, poznali, że są nadzy, a więc słabi, ponieważ nagość jest w Biblii symbolem słabości. I tak kłamstwo stało się chlebem powszednim ludzkiej historii, a fałszywe świadectwo o innych często powodem śmierci. Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek został skazany na śmierć na podstawie zeznania fałszywych świadków. Jak widzimy, bardzo wcześnie w dziejach ludzkiej kultury odnotowano kłamstwo, słowo, które nie rodziło dobra  i życia, ale przynosiło zło i śmierć. Tak narastała na ziemi pustynia kłamstwa.

            Mimo posiewu kłamstwa, tych niezliczonych ziaren fałszu, Bóg nie przestaje karmić człowieka swoim słowem, które jest zawsze słowem życia i prawdy. Dlatego w dekalogu nie mogło zabraknąć nakazu: „Nie  będziesz mówił fałszywie przeciw bliźniemu swemu jako świadek” (Pwt 5, 20). Tak brzmi ósme przykazanie w  wersji z Księgi Powtórzonego Prawa.

            W pierwotnym znaczeniu przykazanie ósme odnosi się więc do świadectwa złożonego przed trybunałem, gdzie nie było obrońców ani oskarżycieli, tylko zeznania świadków. W Księdze Powtórzonego Prawa znajduje się zapis: „Każda popełniona zbrodnia musi być potwierdzona zeznaniem dwu lub trzech świadków” (19,15). W oparciu o te właśnie zeznania wydawano wyroki. Tak więc odpowiedzialność świadków była bardzo duża. Świadkowie zeznania potwierdzali przysięgą, w czasie której z reguły wzywano Boga na świadka. Stąd świadome zeznanie niezgodne z prawdą było poczytywane nie tylko jako grzech przeciwko bliźniemu, ale i przeciw Bogu. Składając fałszywe świadectwo można było wyrządzić krzywdę bliźniemu, przyczynić się do pozbawienia go wolności oraz majątku, a także dobrego imienia. Od zeznań świadków zależała nie tylko dobra opinia, ale i życie człowieka (por. 1 Krl 21,1-27).  

Obecnie ósme przykazanie ma dużo szerszy zasięg. Nie chodzi tylko o sytuację oskarżonego wobec trybunału, nie chodzi tylko o sytuację świadka, który mówi nieprawdę. Chodzi o wielorakie sytuacje, w których słowo ludzkie daje złe świadectwo. Wszystkie grzechy ludzkich języków łamią zakaz zawarty w omawianym przykazaniu Bożym.

Ósme przykazanie zakazując fałszywych zeznań przed sądem i nie tylko tam, zabraniało też fałszywego oskarżania bliźniego. W ten sposób chroniło ono człowieka przed naruszaniem podstawowych praw i godności osoby ludzkiej.

Bóg przez Jezusa Chrystusa przywraca w dzieje świata wartość słowa. Syn Boży, Jezus Chrystusa jest nazwany Słowem Boga. Na początku ewangelii według św. Jana, w prologu czytamy: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” (J 1, 1). Możemy powiedzieć, że kłamliwe słowo pierwszych ludzi na początku dziejów odkupienia człowieka, dzięki Jezusowi Chrystusowi, dzięki słowu, które On głosił, dzięki Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu,  ludzkie słowo odzyskuje  blask prawdy. Człowiek otrzymał łaskę, aby mocą Chrystusa wyzwalać się od słów kłamliwych, od grzechu kłamstwa i fałszywego świadectwa, człowiek otrzymuje łaskę przyjęcia słowa Prawdy. Kościół z woli Jezusa Chrystusa otrzymał misję głoszenia słowa Bożego, a chrześcijanie obowiązek dawania świadectwa Prawdzie. „Wy jesteście świadkami tego” (Łk  24, 49) - mówił Jezus do swoich uczniów.

Kłamstwo i fałszywe świadectwo nie jest jednak zarezerwowane jedynie dla zawodowych łgarzy. Tej słabości ulec może każdy człowiek, także stojący blisko Chrystusa. Na dziedzińcu Piłata Piotr zaparł się swego Mistrza, za którym poszedł, odpowiadając na apostolskie powołanie. W chwili pierwszej próby,  na parę godzin zaledwie przed ukrzyżowaniem Chrystusa zaparł się Go wołając: „Nie znam tego człowieka” (Mk 14, 71). 

             I my, współcześni świadkowie słowa Prawdy, czyli „Słowa, które stało się Ciałem” (J 1, 14), choć grzeszni i słabi, jesteśmy wezwani przez Chrystusa, aby ocalić prawdę, słowa skażone kłamstwem ocalić przed ich zabójczą mocą. Czy jesteśmy świadomi wagi tego przykazania? Czy nie powtarza się i dziś, a może i w moim życiu, dramat fałszywej obietnicy złożonej pierwszym ludziom: Odrzućcie Boga, a sami staniecie się jako bogowie. To jedna z najbardziej niebezpiecznych  pokus nie tylko w historii, ale i w naszych czasach.

            Jesteśmy chyba świadomi tego, że w naszym kręgu cywilizacyjno-kulturowym słowo dziś niebezpiecznie się zbanalizowało, straciło na wartości, staniało. Z nadmiaru słowa spada dziś jego wartość. Słowo dewaluuje się szybciej niż najlepszy pieniądz. Pośrodku wrzawy medialnej i kupczenia słowem kłamliwym, wyraźniej widzimy, jak słowo się dewaluuje i jak jest znieważane.

Kiedyś za słowem się tęskniło, tak jak tęskni się za kochanym człowiekiem. Spotkane ludzkie słowo to była radość ze spotkanego człowieka. Tak było starożytnym Rzymie na Forum Romanum, na Areopagu w Atenach, gdy św. Paweł stanął, aby głosić Słowo. Czekało się na słowo trubadura, który przynosił opowieści o ludziach, czekano na słowo pątnika, który wracał z  Ziemi Świętej i opowiadał co widział,  co słyszał i co przeżył. Na słowo czekało się, było ono cenniejsze niż chleb codzienny, przynosiło spotkanie z nieznanym i otwierało na to, co było nowe. Tak było też za czasów Jezusa.  On szedł na spotkanie  z człowiekiem z największym bogactwem, jakim było Jego słowo. Ludzie szli za Nim i szukali Go nie tylko dlatego, że czynił cuda, uzdrawiał, ale i dlatego, że głosił słowa zbawienia i nadziei.

            Mamy dziś wielkie bogactwo sposobów przekazu słowa. I jednocześnie wiele okazji przekazu słowa zakłamanego. Współczesny zalew słowa, bardzo często ukrywającego prawdę, upowszechnia dezinformację. Kłamstwo stało się dla wielu ludzi skutecznym sposobem przepychania się przez życie, skutecznym środkiem lokomocji ku karierze, czy bogaceniu się. Wielu przestało uważać kłamstwo za jakikolwiek grzech. Fałszywe świadectwo o drugich, o sprawach tego świata, tak częste w świecie wielkiej polityki, staje coraz częściej obiegową monetą codziennych ludzkich kontaktów. Owocem kłamstwa może być jedynie utrata sensu życia, czyli inaczej śmierć.

            Pośród wrzawy współczesnej czczej gadaniny tym bardziej istotne i ważne wydaje się przypomnienie ósmego przykazania dekalogu: „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu jako świadek” (Pwt 5, 20).

Słowo prawdy na naszych ustach buduje drogę do sensownego życia już tu na ziemi, kłamstwo i fałszywe świadectwo – przeciwnie, przynosi nienawiść i śmierć, aż do śmierci wiecznej. „Panie, oczyść nasze serca i usta od kłamstw, tych wielkich, ale i tych codziennych, daj nam dar umiłowania prawdy, abyśmy przez fałsz, kłamstwo i wszelkie grzechy języka nie ranili i nie zabijali drugiego człowieka.”.