Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 16
Ks. Jerzy Bagrowicz
Katecheza 16. „Wierzę w Boga"
Jest taki moment we mszy św., gdy po homilii i chwili milczenia, podczas której skupiamy się nad treścią usłyszanego słowa Bożego, kapłan wzywa wspólnotę eucharystyczną do złożenia wyznania wiary. Odmawiamy wtedy „Wierzę w jednego Boga".
Owo mszalne wyznanie wiary to symbol Nicejsko-konstynopolitański - tak nazywamy skróconą formułę wyznania wiary chrześcijan. Mówi nam w co wierzymy i - jak sama nazwa wskazuje - symbol ten został sformułowany na soborach: nicejskim (325) i konstynopolitańskim (381). Znamy jeszcze używany w modlitwie poza mszą św. Apostolski skład wiary, czyli wyznanie wiary opracowane w nieco krótszej formule. Nazywany bywa apostolskim, ponieważ jest wiernym streszczeniem wiary apostołów. Odmawiane we mszy św. niedzielnej i w uroczystości wyznanie wiary zawiera zbiór głównych prawd objawionych i wyznawanych przez chrześcijan. W naszych katechezach nie będziemy omawiać poszczególnych artykułów wiary, ponieważ zabrałoby to nam przynajmniej kilka lat katechizmowych spotkań. Warto jednak zastanowić się nad tym, co chcemy powiedzieć, gdy mówimy: „wierzę w Boga", czy zdajemy sobie sprawę nie tylko z wagi wyznania wiary, ale i treści, jaką w sobie to krótkie wyznanie zawiera.
Słowo „wiara" jest wieloznaczne i bywa używane także w sensie bardzo świeckim. Przeczytam jakiś artykuł i potem mówię: „wierzę temu autorowi, wierzę temu, co napisał". Najpierw powiedzmy sobie, że chodzi nam tu o wiarę religijną. Wiemy jednak, że nie wszyscy ludzie podzielają naszą wiarę. Byli, są i pewnie będą tacy, którzy nie przyłączą się do chóru wspólnoty wierzących. Nie wiemy, jak to się dzieje, że jeden człowiek odpowiada na wołanie Boga, idzie za Nim, a inny odchodzi, głuchy na słowo Boga. Tak było nad Jeziorem Genezaret, gdy Jezus wzywał apostołów i oni „natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim" (Mt 4, 20). Był też ewangeliczny młodzieniec, który wezwany przez słowa Jezusa, „odszedł zasmucony, bo miał posiadłości wiele" (Mt 19, 22). Tak więc już na początku naszej rozmowy o wierze, należy powiedzieć, że zawiera ona w sobie pewną tajemnicę. To tajemnica wezwania przez Boga. Wiara jest drogą, po której Bóg i człowiek idą na spotkanie ze sobą. Do tego spotkania nie dojdzie, jeśli człowiek nie otrzyma od Boga łaski wiary. Czyli pierwszy krok czyni Bóg, zawsze i bezwarunkowo czekający na człowieka. To On daje człowiekowi pewne znaki swej obecności. Pięknie mówi o tym Katechizm Kościoła katolickiego:
„Pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie i tylko w Bogu człowiek znajdzie prawdę i szczęście, których nieustannie szuka" (KKK 27).
Rozwój tego pragnienia odnalezienia u Boga możemy dostrzec np. u św. Augustyna, który napisał w Wyznaniach:„Stworzyłeś nas, Panie, dla siebie - i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie". To bardzo ważna prawda, która dotyczy każdego człowieka.
Większość wierzących otrzymuje dar wiary w rodzinie, rozwija się on następnie dzięki wierze wspólnoty rodzinnej, zwłaszcza wierze Kościoła, który wspomaga rodzinę w procesie wtajemniczenia dziecka w prawdy wiary. Ale są ludzie, którzy nie otrzymali tego daru w rodzinie, albo też okoliczności życia zabiły, zniszczyły przekazany w sakramencie chrztu św. zalążek wiary. Niekiedy droga ku Bogu i wypełnienie tęsknoty za Bogiem jest bardzo długim procesem, a zdarza się niekiedy, że postawa niewiary utrwala się na całe życie. Podczas spotkań w ramach Komitetu Konferencji Episkopatu Polski dla Dialogu z Niewierzącymi dane mi było spotykać ludzi niewierzących. Byli to często ludzie o wielkiej rzetelności życia i wręcz ewangelicznej uczciwości. Nie mieli daru wiary w Boga. Ale mogłem też obserwować u niektórych z nich proces powolnego odkrywania Boga. Po pewnym czasie, niektórzy mówili mi: „Księże Profesorze, ja nie jestem niewierzący, ja raczej jestem człowiekiem poszukującym". Organizowaliśmy także sympozja naukowe, podczas których były wygłaszane referaty w formie dwugłosu: najpierw było przedstawione stanowisko ze strony wierzących, a drugi głos na ten sam temat przedstawiał człowiek niewierzący. I kiedyś tak się zdarzyło, że poprosiliśmy o udział w takim sympozjum p. profesor Barbarę Skargę, wybitną uczoną i człowieka o wielkim autorytecie. Uchodziła za osobę niewierzącą i tak jest do dziś postrzegana. Poproszona o wygłoszenie referatu ze stanowiska osoby niewierzącej odpisała ks. bpowi B. Dembowskiemu, szefowi tego Komitetu: „Księże Biskupie, ja już nie mieszczę się w kategorii osób niewierzących". List ten jest w archiwum Komitetu. Mogliśmy także śledzić drogę odkrywania chrześcijaństwa przez jednego z najwybitniejszych współczesnych nam polskich myślicieli - profesora Leszka Kołakowskiego, który od marksizmu i radykalnego ateizmu szedł w kierunku odnajdywania sensu życia w świetle wiary.
W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy coś w rodzaju komentarza do takich poszukiwań: „Wiara jest odpowiedzią człowieka daną Bogu, który mu się objawia i udziela, przynosząc równocześnie obfite światło człowiekowi poszukującemu ostatecznego sensu swego życia" (KKK 26).
Ale spotykamy nie tylko ludzi poszukujących Boga i odkrywających Go w akcie nawrócenia. Spotykamy także i takich ludzi, którzy tracą łaskę wiary. I mogą to być niejednokrotnie ludzie nawet stojący blisko Boga. Jak to już podkreśliłem - wiara jest łaską i łaskę tę może człowiek utracić. To najboleśniejsza strata w ludzkim życiu. To także tajemnica drogi człowieka przez życie. W Katechizmie czytamy:„Wiara jest najpierw osobowym przylgnięciem człowieka do Boga; równocześnie i w sposób nierozdzielny jest ona dobrowolnym uznaniem całej prawdy, którą Bóg objawił" (KKK 150). Łatwiej jest nieraz umysłem uznać całą prawdę, którą Bóg objawił, trudniej dać osobistą odpowiedź Bogu, zaprzyjaźnić się z Nim nie tylko na rzeczy dobre, ale i na trudne doświadczenia, próby i cierpienia, wytrwać w wierze w chwili zwątpienia. To osobowe przylgnięcie do Boga rodzi miłość ku Niemu. Wtedy człowiek gotów jest wołać do Boga: „Boże, wierzę w Ciebie, zwracam się do Ciebie, polegam na Tobie, w pełni Ci ufam i pokładam w Tobie nadzieję". Może ktoś powiedzieć, że takie bezgraniczne zaufanie Bogu jest bezrozumne. Jest inaczej: wiara nasza i zaufanie Bogu łatwiej się ostoi, gdy jest oparte na współpracy rozumu, woli i łaski Bożej. Mocno akcentuje to Katechizm: „Wiara jest możliwa tylko dzięki łasce Bożej i wewnętrznej pomocy Ducha Świętego /.../ W wierze rozum i wola współdziałają z łaską Bożą" (KKK 154. 155). To właśnie tu w Toruniu, podczas spotkania ze światem polskiej nauki Jan Paweł II przypomniał fragment swej encykliki Fides et ratio (Wiara i rozum), 43): "Wiara nie lęka się rozumu, ale szuka jego pomocy i pokłada w nim ufność. Jak łaska opiera się na naturze i pozwala jej osiągnąć pełnię, tak wiara opiera się na rozumie i doskonali go" (Jan Paweł II, encyklika Wiara i rozum, 43).
Pamiętajmy na koniec o ważnej prawdzie: najgorętsze akty wiary i modlitwy nie wykluczają wątpliwości we wierze i trudnych pytań na temat wiary. Same wątpliwości i pytania nie oznaczają braku wiary. Może to być sygnał, że wiara w człowieku rozwija się, dorośleje. Dlatego też w Ewangelii odnajdziemy taką prośbę pewnego człowieka skierowaną do Jezusa : „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu"(Mt 9, 24), oraz prośbę apostołów:
„Przymnóż nam wiary"(Łk 17, 5). Czy modlę się o dar wiary? O wytrwanie we wierze?