Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 17
Ks. Jerzy Bagrowicz
Katecheza 17. Bóg naszego wyznania wiary
Poprzednią katechezę zakończyliśmy prośbą skierowaną do Chrystusa: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu"(Mk 9, 24). Wskazuje ona na wielki, ale i trudny dar, jakim jest wiara. Nie jest ona wolna od wątpienia, nie uwalnia od pokusy niewiary. W poprzedniej katechezie wskazywaliśmy na dar wiary w Boga, czym jest wiara i jak istotne jest nasze osobiste, pełne miłości przylgnięcie do Boga, a nie jedynie przyjęcie prawd wiary przekazanych nam w wyznaniu wiary, które odmawiamy podczas niedzielnej mszy św.
Jednym z czynników, który ma wpływ nie tylko na jakość naszej wiary religijnej, ale i na całe nasze życie, na nasz stosunek do samego siebie, do innych ludzi, jest obraz Boga, który nosimy w sobie, w naszym umyśle i w naszym sercu. To, jaki mamy obraz Boga przesądza w zasadzie o naszej relacji z Bogiem, o jakości naszej wiary, a także o naszym stosunku do życia. To bardzo ważne i decydujące na całe niemal życie.
Podstawy obrazu Boga otrzymujemy najczęściej w przekazie naszych rodziców i tych, którzy nas wprowadzają w życie wiary, uczą modlitwy, opowiadają o Bogu. Dość dawno temu, podczas odwiedzin kolędowych w jednym z mieszkań zastałem babcię z małym wnuczkiem. Z miłością patrzyła na dziecko i opowiadała mi, jak stara się troszczyć o nie, bo rodzice zapracowani i późno wracają do domu. Chłopiec mimo, że dopiero kończył drugi rok życia, już umiał się przeżegnać. A potem babcia chcąc się pochwalić wnuczkiem, powiedziała do niego: „Andrzejku, pokaż księdzu Bozię". Chłopiec nie szukał obrazów religijnych na ścianie, ale stanął na środku pokoju, uniósł dwa palce i patrząc w górę pogroził nimi. Nie mogłem zakwestionować miłości babci do wnuczka, jej serdecznej troski o dziecko, ale delikatnie zwróciłem jej uwagę, że przekazywany przez nią temu małemu dziecku obraz Boga jest fałszywy i może bardzo źle wpłynąć na dalsze jego życie, wiarę, modlitwę. To dziecko ledwo tylko zaczęło przeżywać swój kontakt ze światem, dowiedziało się, że Bóg jest srogi, że grozi dziecku, że należy się Go przede wszystkim lękać. Trudno potem uwierzyć, że Bóg jest Ojcem pełnym miłości, trudno zdobyć się na modlitwę pełną zaufania i bliskości, na rozmowę z Bogiem. A przecież te pierwsze informacje o Bogu głęboko zapadają w świadomość dziecka. Konsekwencją takiego obrazu Boga jest następnie częste straszenie dziecka Bogiem. Chłopcu, który nie chce mówić pacierza, ktoś z dorosłych mówi: „Jeśli nie będziesz mówił pacierza, Bóg z pewnością cię ukarze!". I kilkunastoletni chłopiec odpowiedział kiedyś: „Ja dziś i jutro nie odmówię pacierza. Jeśli mnie Bóg nie ukarze, ja już nigdy więcej nie będę mówił pacierza". Ufam, że obaj ci chłopcy później dojrzeli we wierze, ale jest pewne, że postawa niewiary w życiu ma często źródła w przekazie takiego fałszywego obrazu Boga. Kiedyś podczas przypadkowego spotkania na ulicy, ktoś powiedział mi w rozmowie: Proszę księdza, ja w Boga wierzę, ale w księdza nie wierzę. Odpowiedziałem: zgadzam się w pełni z panem. Człowiek popatrzył na mnie zdumiony a nawet zgorszony. Wierzymy w Boga, ale nie musimy wierzyć w księdza, biskupa czy innego hierarchę Kościoła. I tak się zdarza, że jeśli ktoś zgorszy się postawą księdza, oświadcza: „nie wierzę w Boga". To postawa fałszywa i bardzo niebezpieczna dla życia człowieka, któremu wydaje się, że jest wierzący. Nie wyskakuje się w biegu z pociągu tylko dlatego, że nam się konduktor nie podoba, lub że nas obraził.
Lew Tołstoj, wybitny pisarz i myśliciel napisał takie słowa:
„Jeżeli kiedyś przyjdzie myśl, że wszystko, co myślałeś dotychczas o Bogu było fałszywe i że nie ma żadnego Boga, to nie przerażaj się z tego powodu. Wszyscy ludzie przechodzą przez to. Nie sądź jednak, że niewiara twoja pochodzi stąd, by Boga naprawdę nie było. Jeżeli nie możesz już wierzyć w Boga, w którego wierzyłeś, przyczyna w tym, że w wierze twojej było coś opacznego; musisz zatem lepiej zrozumieć to, co nazywasz Bogiem. Jeżeli człowiek dziki przestaje wierzyć w swego drewnianego boga, nie znaczy to, by Boga naprawdę nie było, lecz, że Bóg nie jest z drewna" (L. Tołstoj, cyt: za: F. Foerster, Chrystus a życie ludzkie, 1926, s. 74).
Bardzo mądre słowa. Gdy przestajemy wierzyć, to najczęściej odrzucamy nie Boga, ale Jego fałszywy obraz, jaki nam przekazano, albo jaki sami sobie stworzyliśmy.
W poprzedniej katechezie wspomniałem, że w wierze często stajemy przed tajemnicą, która przerasta nasz ludzkie rozumienie. I tu należy podkreślić, że Bóg jest niepojęty i nieogarniony, wszechmocny, jest ponad wszystkim i żadne stworzenie nie będzie w stanie pojąć Go do końca. Mówimy, że Bóg jest transcendentny, tzn. przekraczający cały stworzony porządek. Nasze ludzkie wyobrażenia często przedstawiają Go na sposób ludzki i stąd bardzo wiele fałszywych obrazów Boga. Z takim fałszywym obrazem Boga łatwo potem w życiu się rozstać. Czy to znaczy, że nic o Bogu nie możemy powiedzieć? Ależ nie! Filozofia i teologia, posługując się przekazem Pisma Świętego i Tradycji oraz korzystając z możliwości rozumu mówią wiele o Bogu. To jednak, co naprawdę o Nim możemy powiedzieć, wiemy z przekazu Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. On jest Słowem, które Bóg do nas kieruje o sobie. On objawia nam Boga, jako miłującego Ojca, jako Boga Sędziego sprawiedliwego, ale nie mściwego. Przypomnijcie sobie przypowieść o miłosiernym i przebaczającym Ojcu, który przygarnia syna marnotrawnego, który z miłością czeka na powrót każdego marnotrawnego dziecka. Tak Jezus uczy nas o Bogu, to czyni On dziś przez rodziców, Kościół.
I tu często stawiamy pytania: skoro Bóg jest dobrym Ojcem, dlaczego dopuszcza tak straszliwe wojny, śmierć głodową milionów dzieci, śmierć milionów dzieci nienarodzonych, katastrofy, w których giną niewinni ludzie? Pytania te stawiamy szczególnie wtedy, gdy jakieś potworne nieszczęście akurat nam się przydarzy. Ludzie sądzą często, że nie mogą wierzyć w Boga w takich sytuacjach. I tu stawia się najtrudniejsze pytania: Gdzie był Bóg, gdy miliony ludzi konało w obozach koncentracyjnych? „Gdzie był Bóg" /.../ kiedy wieszano w Oświęcimiu niewinnego chłopca? Odpowiedź brzmiała: wisiał na szubienicy razem z tym chłopcem" (abp H. Muszyński, w: Niech słowa religii będą zawsze słowami pokoju, Toruń 2010, s. 38). Jedni tracili wiarę w obliczu komór gazowych, inni właśnie tam do wiary dochodzili. Na nieludzkiej ziemi obozów koncentracyjnych i łagrów sowieckich ludzie nie tylko wątpili w Boga, tam rodziły się także bohaterskie postawy świętości, jak św. Maksymilian Kolbe i tysiące nieznanych męczenników za wiarę. I słowa jednego z wybitnych polityków współczesnych, Żyda, Szewacha Weissa: „/.../odwołuję się do ciekawej statystyki, którą sporządzono wśród Żydów. Pokazuje ona, że więcej Żydów po zagładzie zbliżyło się do religii niż oddaliło od niej. Nie potrafię tego zinterpretować. Może wy potraficie. To jest coś fantastycznego" (tamże s. 34).
Pamiętajmy, że to ludzie ludziom zgotowali ten los. I nie obciążajmy Boga za te przejawy ludzkiej nienawiści. Nie sądźcie, abym wam odpowiedział do końca na pytanie o wielkie katastrofy, nieszczęścia dotykające niekiedy całe narody. Tak naprawdę nie ma na nie wyczerpującej odpowiedzi. Biblijny Hiob, dotknięty najcięższymi doświadczeniami, nie mówił, że nie ma Boga, ale z pokorą wołał: „Dał Pan i zabrał Pan. Niech będzie imię Pańskie błogosławione" (Hi 1, 21). A swojej żonie, która mu w nieszczęściu urągała i bluźniła Bogu odpowiedział: „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?" (Hi 2, 10).
Jeżeli przeto przychodzi próba wiary w trudnej sytuacji, pamiętaj, że Bóg nie mści się na Tobie, i nie znaczy to, że Go nie ma, a Jego milczenie nie jest obojętnością. On jest z Tobą, aby Cię w trudnej sytuacji wesprzeć. Pamiętaj, że On pierwszy, Jezus Chrystus w swej ludzkiej naturze przyjął na siebie ciężkie cierpienia. On przede mną przeszedł wszystko, co najtrudniejsze. To mój Bóg i Pan, Ojciec i najlepszy Przyjaciel. On jest skałą, na której mogę się wesprzeć, tak jak modlimy się w Psalmie 31: „Ty bowiem jesteś dla mnie opoką i twierdzą" (31, 4). Bóg jest blisko nas, aby nas wspierać w każdej trudnej sytuacji. Jeśli pojmuję Boga na swój obraz i własne wyobrażenie, to mogę mieć fałszywy Jego obraz. I wtedy w chwili próby odrzucam Jego istnienie. Niech więc dojrzewa w nas obraz Boga, niech dorośleje w duszy. Niech On będzie dla każdego z nas oparciem w chwili cierpienia.