Michalici - Rozważania o św. Michale

NAUCZYCIEL DLA MĘŻCZYZN

Na wyspie Symi, należącej do Grecji, w klasztornej świątyni obrządku greckiego znajduje się łaskami słynąca ikona św. Michała Archanioła - według podań znaleziona na wyspie. Św. Michał został przedstawiony na tej świętej ikonie w postaci mężczyzny. Ta męska postać łączy w sobie paradoksalne cechy: wrażliwość i pewność, delikatność i siłę, czułość i stanowczość. Nie jest łatwo realnemu mężczyźnie połączyć te cechy: są wrażliwi i bezbronni, albo silni i niewrażliwi. Kontemplacja ikony może pomóc wyjść z tego impasu bezradności. Zastanówmy się, czym jest wrażliwość i pewność siebie. Czy jest możliwe połączenie tych - zadawałoby się sprzecznych - cech. Wielu mężczyzn traktuje wrażliwość jako słabość, dlatego próbują się jej pozbyć. Tymczasem wrażliwość jest wielkim dobrem i bogactwem osobowości mężczyzny. W rzeczywistości oznacza siłę. Wrażliwy mężczyzna potrafi wczuć się w położenie drugiej osoby, jest empatyczny. Prawidłowo ukształtowana wrażliwość to cecha ułatwiająca mężczyźnie pokonywanie życiowych trudności. Mężczyźni pozbawieni wrażliwości zadają innym ból. Ranią, ponieważ najpierw zostali zranieni. Wrażliwość nie jest chwiejnością emocjonalną. Nie ma nic wspólnego z uleganiem nastrojom, nadpobudliwością, lękliwością i nieufnością. Wrażliwość nie jest też bezbronnością, wchodzeniem w rolę ofiary albo pantoflarza. Pewność siebie to taka cecha, która pozwala mężczyźnie czuć grunt pod nogami. Podejmuje on odpowiedzialne i śmiałe decyzje w wewnętrznej wolności. Pewność siebie wyraża się między innymi w autentycznej niezależności od sądów otoczenia. Mężczyzna przekonany o swojej wartości nie obawia się ani samooceny, ani oceny środowiska, bez lęku nawiązuje kontakty z innymi. Jest on stabilny, wyprostowany, mocno osadzony w realności, potrafi odeprzeć różne ataki skierowane przeciw niemu. Jest także gotowy wystąpić w słusznej walce w obronie innych. Prawdziwa pewność samego siebie nie ma nic wspólnego z postawą imponowania, chełpliwości, nadmiernego eksponowania siebie czy też obnoszenia się jak paw. Nie dąży też do stałej dominacji nad innymi. Ten obraz ważny jest dla każdego, a zwłaszcza dla mężczyzny. Stanowi bowiem obraz bycia mężczyzną. Św. Michał wspiera nas, abyśmy stawali się tym, kim jesteśmy: mężczyznami silnymi i wrażliwymi.

(Ks. Krzysztof Poświata CSMA)

JAK BOKSERZY W RINGU

Św. Michale Archaniele, broń nas w walce... Modlitwa, którą wszyscy dobrze znamy i codziennie odmawiamy na zakończenie Eucharystii. Myślę, że każdy z nas widział kiedyś walkę bokserską. Na ringu zmaga się dwóch ludzi, okładając się pięściami, ale obok ringu, gdzieś w narożniku, znajduje się trener pięściarza. Uważnie obserwuje walkę i czasami nawet słychać, jak pokrzykuje do swojego zawodnika, podpowiadając mu, co ma robić, aby wygrać walkę. Pierwsza prośba wspomnianej modlitwy przypomina właśnie taką sytuację. To my toczymy walkę ze złym duchem, bo św. Michał już ją wygrał. Teraz walka zła z dobrem przeniosła się na cały świat, między ludzi i toczy się również w nas samych, a ponieważ w porównaniu z naszym wrogiem jesteśmy słabymi zawodnikami, dlatego prosimy, by św. Michał bronił nas; by jak trener zatroskany o swojego zawodnika, w porę dał znak, wskazał metodę, co trzeba uczynić, żeby walki nie przegrać. Bo walka ta toczy się przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha. Szatan już w swej naturze jest niegodziwy. Wszystko cokolwiek czyni, podyktowane jest niegodziwością. Kiedy mówimy - przeciw niegodziwości i zasadzkom - to mówimy w liczbie mnogiej, bo na co dzień spotykamy się z najróżniejszymi rodzajami niegodziwości. Co więcej, zły duch zastawia na nas zasadzki, a zasadzka to coś ukrytego, coś co niespodziewanie spada na człowieka, zaskakuje i niszczy. Św. Michał, jako ten, który pierwszy stoczył walkę z tą szatańską niegodziwością, najlepiej zna jego podstępy i może nam pomóc wyjść z tej walki obronną ręką. Szatan nigdy nie daje za wygraną. Złośliwa nienawiść do Boga i do ludzi jest motorem jego działania, dlatego ciągle krąży po świecie. Słowa te są przestrogą i przypomnieniem, aby ciągle czuwać. Bo walka toczyć się będzie do końca naszych dni. Pokrzepia nas jednak zapewnienie ks. Markiewicza: Stójmy przy Nim (św. Michale), dzierżącym zwycięską ręką chorągiew krzyża Chrystusowego i pamiętajmy, że pod tą chorągwią idąc naprzód i walcząc, pokonamy szczęśliwie wszystkie zasadzki i napaści złego ducha.

(Ks. Leszek Cioch CSMA)

MIŁOŚĆ W OGNIU

Ileż razy myślałem o moim Patronie! Zdumiewał pokorą i oddaniem. Uczył służby i odwagi. Można się było poczuć przy nim bezpieczniej. Najczęściej jednak wyobraźnia malowała go cokolwiek militarnymi barwami. Pozwalały na to litanijne wezwania: pogromca szatana, postrach złych duchów, nieustraszony w walce ze złem, książę hufców anielskich. Widziałem go z lśniącym mieczem, tryumfalnym bądź hardym spojrzeniem - jak artystom pędzel pobiegł. Podziwiałem jak deptał szatana, który skowyczał w morzu ognistych płomieni. Czasem tylko rodziło się wewnętrzne napięcie: jak pogodzić bycie najbliżej Tego, który zwie się Miłością z waleniem po głowie wroga? Czy zachwyt może zrodzić się na gruzach walki, nawet jeśli była zwycięska? Oczywiście, że. Wyobrażam sobie, że po tym jak Lucyfer swoim "non serviam" odmówił Bogu posłuszeństwa, między Stwórcą a św. Michałem Archaniołem mogło dojść do podobnego dialogu jak między Jezusem a Piotrem po zdradzie. Czy kochasz Mnie więcej niż on? Mój Stwórco, mój Ojcze, wiesz, że Cię kocham. Któż jak Bóg! I św. Michał cały zapłonął miłością. I przynosi z sobą miłość, której nie zna szatan. Nie każdy ogień jest ogniem gniewu. Nieskończenie gorętszy ogień niż ten piekielny płonie w niebie - jest nim sam Bóg. Jego miłość. On jest jak szalejąca otchłań nieskończonej miłości. (To dlatego Biblia aniołów stojących najbliżej Boga nazywa serafinami, z jęz. hebrajskiego "ci, którzy płoną"). Wszystko ma swój początek i koniec w miłości. Kiedy zanurzony w ognistych płomieniach Lucyfer skowyczy i grymas rozpaczy potwornie wykrzywia mu gębę, to nie dlatego, że uwiera go stopa Księcia Aniołów bądź obawia się ciosu włóczni. Ogień wypala jego dzieła i okazuje się, że wszystko jest bezwartościową słomą - zostaje rozpacz, pustka i dalsze pogrążanie się w coraz głębszej nienawiści. Georges Bernanos w powieści Pamiętniki wiejskiego proboszcza pokazuje księdza, który na wszelkie sposoby usiłuje zawrócić hrabinę z drogi buntu wobec Boga. Chce zwyciężyć zaciętość jej serca po stracie dziecka. Kobieta podaje się w końcu, pokonana jednym zdaniem kapłana: Piekło, proszę pani, to niemożność kochania. Być rycerzem i czcicielem św. Michała to w istocie znaczyć drogę śladami miłości.

(Ks. Krzysztof Poświata CSMA)

ODKRYĆ PRAWDĘ ŻYCIA

W Liturgii Godzin na Uroczystość Św. Michała Archanioła Kościół woła do Boga: Ześlij, Panie, na pomoc ludowi Twemu wielkiego Michała Archanioła, abyśmy odczuwali jego opiekę w naszej walce z szatanem i jego aniołami. Trzeba pozbyć się złudzeń, ze człowiek może być szczęśliwy odrzucając Boga, ignorując jego obecność, nie licząc się z Nim w życiu osobistym i społecznym. Historia pokazuje aż nadto wyraźnie, że ci, którzy marzą o zbudowaniu na ziemi raju bez Boga, rozniecają wciąż nowe piekła. Musimy ciągle uczyć się mądrze wybierać, odróżniać dobro prawdziwe od pozorów, prawdę od kłamstwa, szczęście od złudzeń. Nie jest to łatwe, albowiem nastąpiło niedostrzegalne wcześniej pomieszanie pojęć i wartości. Jakże aktualne są słowa Baltazara Gracjana, jezuity żyjącego w XVI wieku: "Wszystko idzie na opak... cnota jest ścigana, występek sławiony, prawdy nie ma, kłamstwo ma trzy języki, księgi są bez mędrców, a mędrcy bez ksiąg". Niewątpliwie obecnie jednym z bardziej niebezpiecznych zagrożeń dla życia chrześcijańskiego i życia wiarą na co dzień jest zorganizowany na szeroką skalę proces zamącania prawdy, zamazywania granic między dobrem a złem, zacieranie różnic między prawdą a fałszem. środki masowego przekazu zamiast wiernie opisywać rzeczywistość, komentują ją po swojemu. Obserwujemy swoisty festiwal błyskotliwych sloganów. Człowiekowi, szczególnie młodemu, trudno odnaleźć się w tym pojęciowym bałaganie. Miał rację św. Tomasz z Akwinu, gdy pisał: "Łatwiej jest dojść do prawdy z błędu aniżeli z zamętu". Nałykaliśmy się tylu ideologii, że w wielu skutecznie zniszczyły one tęsknotę za Bogiem. Sporo chrześcijan wróciło do statusu pogan, a czasami jeszcze gorzej. Niestety, także w naszej Ojczyźnie mamy pogan obrządku rzymskokatolickiego. Postawa św. Michała Archanioła - walecznego i służebnego skłania mnie, bym zadał sobie pytanie o rzeczywiste miejsce Pana Boga w moim życiu. Inaczej nie znajdzie człowiek szczęścia, poumierają fascynacje, dogaśnie entuzjazm. Św. Michale Archaniele, nie pozwól na to.

(Ks. Tadeusz Musz CSMA)

TARCZA W POKUSACH (I cz.)

Bramą, która otwiera nam drogę do grzechu jest pokusa. To rzeczywistość dobrze nam znana. Codziennie przychodzi nam zmagać się z pokusami - z różnym niestety skutkiem. W Litanii wzywamy św. Michała: "Nasza tarczo w pokusach". To niewątpliwa prawda, że zawsze możemy liczyć na jego pomoc, bo nic tak nie odziera nas z chwały Boga jak grzech. Trzeba jednak pamiętać, że największym darem ofiarowanym człowiekowi jest wolność. Św. Michał za wzorem Stwórcy szanuje ją. Jest przy nas, gdy go wzywamy, ale staje się niejako bezsilny, gdy bezmyślnie i nonszalancko pchamy się w pokusę. On nam pomaga, ale nie chce wykonywać roboty za nas. Byłoby to poniżeniem naszej godności. Jak działa pokusa? Najłatwiej dostrzegamy to w opisie grzechu z raju. Słowo Boże mówi, że pierwsi rodzice byli arumim - tzn. nadzy, natomiast wąż był arum - czyli najbardziej przebiegły. Znamienna gra słów w języku oryginalnym. Co ona oznacza? Człowiek sam z siebie pozostaje zawsze nagi, tzn. bezbronny naprzeciw przebiegłości zwodziciela. Potrafi on zaczaić się na człowieka w ukryciu i przygotować na niego pułapkę. W każdej pokusie węża jest ukryta przebiegłość. Polega ona na ukrywaniu niebezpieczeństwa, którego nie ujawnia i które odkrywa dopiero w chwili ukąszenia. Najpierw próbuje on wciągnąć człowieka w rozmowę. Każda dyskusja ze złem, nawet najbardziej niewinna, w myślach, pragnieniach, marzeniach, wprowadza w czysty organizm człowieka zakażenie. Osłabia zdolność adoracji Boga. Następuje wsysanie kłamstwa w umysł i serce człowieka. Kolejnym krokiem jest uderzenie w obraz Boga, w samą jego istotę. "Czy to prawda, że Bóg powiedział: nie jedzcie...?" Tonem pretensjonalnym, podejrzliwym i kłamliwym "zahacza" człowieka. Zamiast Boga miłości, szatan próbuje namalować przed naszymi oczami wizerunek Boga, który tylko zakazuje, zniewala, zazdrości życia. Najpierw "daje mi ogród, a potem stawia płoty"...

(ks. Krzysztof Poświata CSMA)

TARCZA W POKUSACH (II cz.)

Kolejnym elementem szatańskiej zagrywki wobec człowieka jest zniekształcanie Bożego nakazu. To zdumiewające jak szybko Ewa "kupuje" kłamstwo i sama zaczyna kłamać: nie wolno jeść z drzewa ze środka ogrodu, a nawet go dotykać. Dwa kłamstwa w jednym zdaniu. Mowa zdradza wnętrze człowieka - w tym przypadku bezlitośnie obnażyła wsączoną nieufność wobec Boga. Szatan, zwany w Biblii oskarżycielem, zaczyna następnie oskarżać Boga przed człowiekiem, chce skłócić człowieka ze Stwórcą. Pokazuje Boga jako konkurenta ludzkiego życia: "Na pewno nie pomrzecie! Ale wie Bóg..." W tej wypowiedzi znajduje się sam jad grzechu, który przypisuje Bogu zupełnie odwrotne intencje i sprawia, że zbliżamy się doń z ogromną nieufnością. Grzech jest zawsze próbą wyeliminowania Bożego działania z naszego życia, jest usiłowaniem, aby siebie uczynić "przykazaniem". Grzech jest aktem niewiary w to, że Bóg jest dobry. Nigdy w naszym życiu grzech nie rodzi się nagle - on tylko nagle się pojawia. Jako gorzki owoc infekcji pokusy długo w nas dojrzewa. Patrząc na pierwszych ludzi w raju, na Dawida dopuszczającego się grzechu cudzołóstwa i morderstwa przyjaciela, względnie łatwo można wykryć proces przenikania pokusy aż do całkowitego opanowania człowieka. Najpierw jest prowokacja zmysłów i pragnień: owoc jest dobry do jedzenia, ta kobieta jest pociągająca. Drugim momentem jest uwodzenie estetyczne: ten owoc jest taki piękny, ta kobieta jest rozkoszą dla moich oczu (Dawid nie mógł przestać patrzeć). Trzecim elementem jest podbicie ludzkiej wolności i inteligencji: owoce nadają się do zdobycia wiedzy; jestem królem - ja nie mogę mieć, czegokolwiek zapragnę? Pokusa jest natury zmysłowej. Kusiciel nie ma bezpośredniego wpływu na nasz umysł i wolę. Szuka naszego przyzwolenia na drodze zmysłowego uwikłania. Nie chodzi jednak o to, by we wszystkim węszyć pokusę i ciągle się bać. Ostatnie słowo należy do Boga. Szatan został pokonany - jest jak pies uwiązany na łańcuchu. Nie może zrobić krzywdy tym, którzy omijają go i nie zbliżają się do niego. Żyjmy z pokojem i ufnością, a św. Michał Archanioł niech przywraca nam prawdziwy obraz kochającego Boga.

(Ks. Krzysztof Poświata CSMA)

PODZIW DLA BOGA

W Konstytucjach Michalitów, tam gdzie napisane jest o istocie duchowości, czytamy, że stanowi ją zawołanie św. Michała "Któż jak Bóg!" - jest ono wyznaniem wiary, nadziei i miłości, wyraża podziw, uwielbienie i kontemplację Boga Trójjedynego. To jest droga dla każdego czciciela św. Michała: podziw, uwielbienie i zachwytu dla Stwórcy. A to prowadzi do kontemplacji, czyli głębszego zjednoczenia i poznania Boga. Kontemplacja - jakież to dla nas magiczne słowo. By mówić dzisiaj o niej, trzeba mieć nie lada odwagę - a to ze względu na wielki niepokój, jaki człowiek nosi w sobie, a to ze względu na cywilizację skupioną na działaniu, efektywności i wydajności, a to w końcu, by nie być posądzonym o pasożytnictwo. Jeden z psalmów mówi uroczyście o tym, jak wspaniałe są Boże dzieła. Zaledwie iskierką są te, które poznajemy. Kontemplacja ma swój początek w ogromnym podziwie dla Boga i Jego dzieł. Przecież to wszystko stwarza Ojciec światła - jak mówi o Stwórcy św. Jakub. Kontemplacja to światło Ojca, które poucza i napełnia - dzięki niemu możemy zasmakować głębi Życia. Początkiem kontemplacji jest przebudzenie do podziwu! To wielki przełom w życiu, także duchowym, kiedy odkrywamy z wielkim podziwem, z wielkim zdumieniem piękno i koloryt stworzenia. To tak jakby stać w szarym, ciemnym, nieciekawym pokoju i nagle rozbłyska nam tysiącami kolorów całe bogactwo wnętrza. Kontemplacja jest odnowioną zdolnością zachwytu. Kiedy ostatni raz stałeś zadziwiony? Co Cię zachwyciło? Zmieniające się pory roku, życie, które wciąż powraca, drzewa co w nagości niemal umierają, a potem na wiosnę znowu stroją się pięknie. Oczy dziecka, majestat gór, kropla rosy odbijająca w sobie niemal wszechświat... Tyle piękna dookoła. Co Cię ostatnio zachwyciło? Kontemplacja może wszystko przemienić w rzeczy Boże, bo jest wypatrywaniem Boga, jest Jego szukaniem, adoracyjnym stylem bycia, wrażliwym na Boże piękno. Powiedzenie, że naszym powołaniem jest wołać w życiu "Któż jak Bóg!" naprawdę nie musi być pustosłowiem. Św. Michale, naucz nas miłosnej uwagi, nowego zachwytu Bogiem i Jego dziełami.

ŚW. MICHAŁ ARCHANIOŁ UCZY ADORACJI

W porannych modlitwach michalici modlą się do anioła stróża: "Ty patrzysz ustawicznie w twarz Ojca Niebieskiego, by czytać z niej świętą Jego wolę...". O ileż bardziej te słowa odnoszą się do św. Michała Archanioła, który jest księciem zastępów anielskich, czyli najdoskonalszym z tych duchowych stworzeń. Zresztą w hymnie akatystu ku czci św. Michała śpiewamy: "Witaj, Ty który z bliska kontemplujesz niewymowne piękne i dobroć Boga..." Droga duchowa, jakiej nas uczy św. Michał, jest drogą milczącej adoracji, wpatrywania się w Boga. W naszych warunkach będzie się ona odnosiła szczególnie do adoracji eucharystycznej. Modlitwa adoracji jest najpiękniejszą formą modlitwy, najbardziej bezinteresowną, a jednocześnie najbardziej płodną duchowo. Jest to pełne ciszy, bezsłowne trwanie przy Panu. "Im świat staje się głośniejszy, tym ważniejsza okazuje się cisza". Tysiące młodych ludzie jeździ co roku na spotkania Taize. Kiedyś jeden dziennikarz prowokacyjnie zapytał br. Marka: "Czym ten tłum młodzieży wysypujący się z dworców z wielkimi plecakami, karimatami, różni się od młodych, którzy jeżdżą na koncerty rockowe?" Usłyszał odpowiedź: "Tym, że oni przyjechali po ciszę". Postawa adoracji płynąca z ciszy i do ciszy prowadząca jest postawą czci wobec Stwórcy - pierwszą i podstawową, występującą we wszystkich niemal religiach. Adoracja bardzo szybko zmusza nas do aktu wiary - bez wiary nie sposób wytrzymać na adoracji nawet 10 minut. W adoracji trzeba nauczyć się bierności - pozwolić, by On na mnie patrzył. Pewien pokorny mnich wyznał: Zwykle nic nie robię przed Najświętszym Sakramentem, tylko zgadzam się, by On na mnie patrzył. Czasem nawet na chwilę zasypiam, ale nie czuję się z tego powodu winny. Pan Jezus wie, że jestem po pracy zmęczony. Jego spojrzenie odnawia moje siły. Nie jest to łatwa modlitwa, ale trzeba wtedy pamiętać o słowach Jezusa skierowanych do s. Faustyny: W tygodniach, w których Mnie nie widziałaś ani nie czułaś mojej obecności, głębiej byłem z tobą zjednoczony aniżeli w chwilach uniesień. (Dz, 1246).

ŻYĆ NA CHWAŁĘ BOGA

Św. Michał Archanioł jest szczęśliwym stworzeniem. Co o tym świadczy? Gotowość do służby, pokorne uznanie wielkości Boga i walka o Jego chwałę, zgoda na to, by nieraz być niezauważonym - mimo iż służy nam nieprzerwanie. Dramat "przynoszącego światło", czyli Lucyfera zaczął się w momencie niezgody na Boże wyroki. Bunt "non serviam" prowadzi do zaprzeczenia swemu powołaniu. Stworzenie zamyka się w sobie, chce dla siebie być Bogiem i szuka swojej chwały. W sercu lęgnie się zazdrość, ciągły niepokój i walka, zawiść. Św. Michał zaprasza nas, abyśmy całym sercem przyjęli swoje powołanie - do bycia ukochanymi dziećmi Boga. Że to się staje, poznamy po tym jak zaczniemy służyć z pogodą ducha, nie czekając aż nam usłużą. Że będziemy podziwiać "wielkie dzieła Boga", zamiast kręcić się bezustannie wokół samych siebie. Pokora to dokładne poznanie i ukochanie ilości talentów, jakie otrzymaliśmy od Pana Boga i rozwijanie ich. Czesław Miłosz w jednym ze swoich wierszy napisał: Zbudź więc jednego człowieka, gdziekolwiek na ziemi (...) i pozwól, abym patrząc na niego podziwiać mógł Ciebie. Można rzec, iż jest to największe pragnienie naszego Patrona - obudzić w nas człowieka, w którym odbijałby się blask Boga. Życie nasze rzeczywiście albo jest epifanią i manifestacją Boga, albo też marną akademią duchową, mizerną taśmą montażową mniej lub bardziej dobrych czynów, pustą paplaniną. Aby było ono objawieniem Boga, chrześcijanin nie musi robić Bogu głośnej akademii, nie musi nawet korzystać z pomocy słów. Jest coś bardziej przekonywującego - chodzi oczywiście o przykład życia, głębię własnej osobowości. Mistrz Eckhart powiadał: "Ludzie nie powinni zbyt wiele rozmyślać nad tym, co mają czynić, ale raczej myśleć o tym, kim mają być. Gdyby się stali choć trochę lepsi, ich czyny przemawiałyby same przez się". Może dobrą nauką będzie wyznanie pewnego człowieka: "W młodości, rozpalony miłością do Boga, postanowiłem nawrócić cały świat. Ale dość szybko przejrzałem przerost własnych ambicji. Postanowiłem zatem pracować nad nawróceniem mieszkańców własnego miasteczka. Długi czas starałem się o to usilnie, acz bezskutecznie. Zrozumiałem, że i to zamierzenie było zbyt ambitne. Ograniczyłem się zatem do nawracania domowników. Ale i tych niewielu nie udało mi się nawrócić. Wreszcie zrozumiałem, że muszę siebie samego nawrócić i służyć Bogu w prawdzie".