Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 44

2011-10-16

Ks. Jerzy Bagrowicz

 

Katecheza 44: „Nazywamy się dziećmi Bożymi"

Zanim zgromadzeni na mszy św. rozpoczną modlitwę „Ojcze nasz", przygotowującą nas do przyjęcia Komunii sw., kapłan wprowadza wszystkich obecnych w jej odmawianie. W mszale jest kilka różnych propozycji tekstów takich wprowadzeń. Przedmiotem naszej refleksji będzie wprowadzenie używane zwłaszcza w okresie wielkanocnym. Kapłan zwraca się do wiernych słowami: „Nazywamy się dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy, dlatego ośmielamy się mówić: Ojcze nasz...". Słowa te zaczerpnięte są z 1 Listu św. Jana, który napisał: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy" (1 J 3, 1).
Dziecko, które przychodzi na świat jest darem Boga. Daru się nie odrzuca, ale przyjmuje się go z radością i miłością. Jest takie powiedzenie: „dziecko niekochane źle się chowa", czyli miłość jest podstawowym warunkiem prawidłowego rozwoju i wychowania człowieka. W imię tej miłości rodzice starają się zapewnić dziecku wszechstronny rozwój, nie tylko biologiczny, ale i umysłowy oraz religijno-moralny, czyli duchowy. Z miłością patrząc na nie rodzice mówią - „moje dziecko !". Otaczają je miłością, bo to przecież najważniejsza z potrzeb rozwoju człowieka. Dziecko jest niesamodzielne, potrzebuje pomocy rodziców, zdaje się na tę pomoc i jest od niej zależne. Pomoc ta sprawia, że dziecko może się rozwijać.
Liturgia mszy św. przed „Ojcze nasz" przypomina nam, że jesteśmy nie tylko dziećmi naszych rodziców, ale i dziećmi Bożymi, a św. Jan podkreśla „i rzeczywiście nimi jesteśmy". Nie jest to więc przenośnia czy poezja biblijna, ale rzeczywistość bardzo często obecna na kartach Pisma św.
Świadomość tej prawdy, że jesteśmy dziećmi umiłowanymi przez Boga, pojawia się w dziejach zbawienia człowieka bardzo wcześnie. Już w pierwszych księgach Pisma św. Starego Testamentu pojawia się przekonanie, że cały Naród Wybrany jest dzieckiem Jahwe, przez Niego stworzonym i umiłowanym. W księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Pan niósł cię, jak niesie ojciec swego syna, całą drogę, którą szliście, aż dotarliście do tego miejsca" (Pwt 1, 31). Tak więc miano Bożego dziecięctwa jest najpierw przypisywane całemu ludowi jako wspólnocie wierzących. Z czasem miano dziecko Bożego w Starym Testamencie odnoszono do każdego poszczególnego człowieka. Prorok Izajasz przekazuje ludowi słowa Boga, który mówi: „Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu, ty jesteś moim". (Iz 43, 1).
Jak widzimy termin dziecko w Biblii odnosi się do każdego człowieka, także dorosłego. Jakże osobiście zwraca się Bóg do każdego z nas: „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale Miłość Moja nie odstąpi od ciebie" (Iz 54, 10). Jakże ważne to słowa i jak bardzo potrzebne każdemu z nas, zwłaszcza w tych momentach, gdy wydaje się, że Bóg nas opuścił, że zapomniał.
Idea ta jest jeszcze wyraźniej obecna w Nowym Testamencie. Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus, objawia nam Miłość Ojca Niebieskiego; On darzy miłością cały świat, ale szczególnie zwraca się ku tym, którzy odpowiadając na miłość Boga świadczą tę miłość wobec innych, czyli są świadkami miłości Boga wobec człowieka aż do miłości nieprzyjaciół: „A ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5, 44-45). Tak więc podstawą miana dziecka Bożego jest miłość Boga do nas. My wszyscy tu obecni zostaliśmy w tę miłość wszczepieni, wpisani w sakramencie chrztu św. To tutaj, przy chrzcielnicy każdy za nas otrzymuje godność Bożego dziecka, to tu zaczyna się nasza przygoda realizacji miłości i zapowiedź życia z Bogiem w wieczności. Tu jest źródło wody, to źródło naszej wiary, nadziei i miłości. To tu, przy chrzcielnicy rodzi się nasza osobista zażyłość z Bogiem. Oczywiście, jako niemowlęta nie jesteśmy tego świadomi, ale to wiara w Boga i miłość rodziców do każdego z nas sprawiła, że łaska wiary, że zalążek dobra zasiany w naszym sercu rozwija się i dojrzewa. Św. Jan Apostoł nazwał powstanie takiej zażyłości i wspólnoty z Bogiem nowym narodzeniem, dokonującym się z wody i Ducha Świętego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego" (J 3, 5) - to słowa Jezusa do faryzeusza Nikodema, który pytał się, co to znaczy narodzić się powtórnie. Tak więc przez otrzymanie łaski uświęcającej w chrzcie św. człowiek staje się dzieckiem Bożym, upodobnia się do Chrystusa, który jest Synem Bożym. A więc przez chrzest św. następuje usynowienie człowieka w porządku łaski. Jest to ważniejsze usynowienie niż to, które dokonuje się przez prawo, a które nazywamy aktem adopcji, ponieważ usynowienie przez łaskę trwa aż po życie wieczne człowieka. To ta prawda upoważnia nas tu zebranych na mszy św., abyśmy mogli wołać do Boga - „Ojcze nasz".
Życie domaga się ofiary. Każde dziecko wzrasta dzięki ofiarnej miłości rodziców i opiekunów. Ale oprócz tej ofiary, jaką dla dobra dziecko składają w życiu rodzice, każdy człowiek wzrasta dzięki tej ofiarnej miłości jaką obdarza nas Bóg w ofierze Jezusa Chrystusa. To dzięki tej ofierze możemy w chrzcie św. otrzymać godność dziecka Bożego.
Godność ta zobowiązuje nas do zachowania ducha tego Bożego dziecięctwa w osobistym życiu i w życiu społecznym. Na tej podstawie, że jesteśmy wszyscy dziećmi Bożymi możemy nazywać naszych bliźnich braćmi i siostrami. Bardzo często kaznodzieja rozpoczyna homilię czy kazanie od zawołania: „Siostry i bracia". Chrześcijanie pierwszych wieków tym mianem: bracia, siostry, zwracali się do innych ochrzczonych. Prowadziło to w tamtych czasach do przekonania o równości wszystkich ludzi. Prowadziło także do przezwyciężania dyskryminacji kobiet, do nakazu traktowania niewolników jak braci, sprzyjało zniesieniu niewolnictwa, zniesieniu wielu barier i podziałów kulturowych i narodowych w starożytnym świecie. Zrodziła się w chrześcijaństwie idea solidarności w Chrystusie z wszystkimi braćmi i siostrami, idea odpowiedzialności za losy współbraci (por. KDK 93).
Słowo Boże przypomina zawsze o tym, że człowiek stworzony na Boży obraz i podobieństwo jest obdarowany niezwykłą godnością. Godność człowieka jako dziecka Bożego jest podstawą przysługujących mu praw. Druga połowa XX wieku przyniosła zwrócenie uwagi na godność człowieka i na prawa człowieka, zwłaszcza prawa do życia. Chrześcijaństwo przypomniało w XX wieku, zwłaszcza w nauczaniu Jana Pawła II, że człowiek ma godność nadaną mu przez Boga, a prawo ludzkie, stanowione w państwach powinno stać w służbie godności ludzkiej osoby, w służbie prawa do życia. Historia uczy nas, że Bóg potrafi się upomnieć o wszelką niesprawiedliwość wobec człowieka. Bóg uczy nas miłości do człowieka, także i wtedy, gdy ten człowiek sprawia kłopoty, a nawet wtedy gdy kieruje się nienawiścią. To tak jak w wychowaniu: dzieci mogą być niesforne i trudne, a nawet agresywne. Należy jednak pamiętać, że są to także dzieci Boga, Ojciec jest zawsze ten sam, ta sama jest Jego Miłość. Jeżeli trudno nam kochać trudne dzieci ze względu na nie same, to powinniśmy kochać je ze względu na Ojca Niebieskiego, który ma także i w stosunku do takich dzieci swoje plany zbawcze. Nie jest to miłość łatwa, ale nie tylko te najgrzeczniejsze dzieci, ale wszyscy ludzie są umiłowanymi dziećmi Boga. Tak więc we mszy św., przed modlitwą „Ojcze nasz", liturgia przypomina nam o tym, że Bóg przez Jezusa Chrystusa naprawdę nas kocha. Dlatego z miłością, jako dzieci Boże, przyjmy go dziś do serca w Komunii św.