Archiwum - Katechezy o sakramentach: POKUTA - 3

2014-06-08

Ks. Jerzy Bagrowicz

 

                                   Sakramenty.Pokuta.3

 

                                   „Można powstać, kiedy wcześniej się upadło”

 

            Przed wstąpieniem do nieba, w chwili pożegnania z apostołami, Jezus Chrystus mówił im: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei,  i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). Św. Łukasz, autor Dziejów Apostolskich dodaje, że gdy Jezus uniósł się w ich obecności w górę, oni „wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba” (Dz 1, 10).

Wszyscy jesteśmy uczniami Jezusa Chrystusa, wszyscy też mamy złożone w sercu pragnienie wpatrywania się  w Niego. Zdarza się jednak, że dotknięci słabością, zdradzamy owo pragnienie na rzecz pragnień przyziemnych, bo choć mamy w sobie tęsknotę nieba, przecież żyjemy na ziemi, ziemscy jesteśmy, do tego dźwigający dziedzictwo słabości i grzechu. Mimo tego, że słabość i grzech towarzyszą naszej ziemskiej wędrówce, Jezus zaufał nam, gdy mówił „Będziecie moimi świadkami”. Stali się nimi najpierw apostołowie i uczniowie Pańscy, ludzie doświadczeni słabością, grzechem a nawet zaparciem się  Chrystusa, jak to stało się udziałem Piotra. Paweł zaś, zwany apostołem narodów, to przecież najpierw prześladowca Chrystusa i prześladowca młodego Kościoła. Po nawróceniu, pełen troski o chrześcijan pisze w Liście do Efezjan i do nas wszystkich: Proszę, „aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa […] dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca tak, abyście wiedzieli, czym  jest nadzieja waszego powołania […]” (Ef 1, 17-18).  On te „światłe oczy serca otrzymał w sposób cudowny pod Damaszkiem.

            Potrzebujemy nie tylko łaski Chrystusa, bez której nie możemy się zbawić, potrzebujemy także umacniającego podniesienia na duchu, na wzór tego, które apostoł Paweł skierował do pierwszych chrześcijan w Efezie. Jesteśmy chrześcijanami, a więc ludźmi, którzy powołani są do tego, aby kształtować swoje życie wedle wzoru i modelu nakreślonego nam przez Słowo Boże. Chcemy to czynić niezależnie od doświadczenia słabości i grzechu, nie możemy przecież trwać przywaleni ciężarem winy. Jesteśmy świadomi prawdy, że Bóg kocha nas niezależnie od naszych grzechów, wyciąga On w naszą stronę swoją przebaczającą i wspomagającą dłoń. Jest ona otwarta, jest ręką pojednania z człowiekiem. Bóg bowiem zna każdego z nas, zna historię naszego życia, zna nasz grzech i naszą winę,  nie musimy przed Nim odgrywać roli świętoszków. Przed Nim nie potrzebuję się ukrywać, lecz przeciwnie, cały ciężar mej winy mogę zrzucić z siebie, otwierając się na Boże miłosierdzie.  Jezus Chrystus pochyla się nad człowiekiem dotkniętym słabością i mówi: „Ufaj, odpuszczają ci się twoje grzechy […] Wstań i chodź” (Mt 9, 2-5). To bardzo ważny element nauki o sakramencie pokuty, o którym mówimy w kilku katechezach. 

            Prawdę tę pokazał Jezus w przypowieści o synu marnotrawnym i przebaczającym Ojcu. Prawdę tej przypowieści dobrze oddają słowa pieśni, którą śpiewamy w kościele, aby przypomnieć ważną prawdę: „Wróć, synu wróć, nie zwlekaj, wróć, synu wróć, Ojciec czeka!”. Niełatwo wrócić, gdy grzechem i zapomnieniem zarosła droga powrotu, gdy wydaje się, że nikt nie czeka, a prawda o przebaczającym Ojcu wydaje się jakąś tylko opowieścią, niejednokrotnie odległą od przedmiotu nadziei człowieka obarczonego poczuciem winy i dotkniętego chorobą zwątpienia w Boże przebaczenie. Trzeba zawierzyć Ojcu Niebieskiemu i nie bać się wrócić do Niego, na przekór lękowi, że Bóg mi nie przebaczy.                 

Jesteśmy przecież ludźmi wolnymi, możemy zmieniać swoją życiową orientację i postawę wewnętrzną, możemy wielekroć zawracać ze złej drogi, bo zostaliśmy przez Chrystusa odkupieni. On dla naszego zbawienia cierpiał rany, przyjął śmierć krzyżową, zmartwychwstał i jest z nami, także w sakramencie pokuty. Zapewne pamiętacie z Ewangelii celnika, który przyszedł do świątyni i świadomy swoich słabości bił się w piersi mówiąc: ”Panie, miej litość dla mnie grzesznika” (Łk 18, 13). Piotr apostoł  zapłakał z żalu, gdy uświadomił sobie, że zaparł się Jezusa. Zobaczył, że Jezus spojrzał na niego z miłością przebaczającą i dlatego płacz Piotra nie był płaczem rozpaczy, ale szczęścia, że Pan mu przebaczył”(por. Łk 22, 54-62).

Uświadomienie sobie własnych grzechów, przyznanie się przed Bogiem, że jestem słabym i grzesznym człowiekiem jest łaską, darem. Łaską jest także żal za grzechy. Niekiedy trwanie w złym jest pełne uporu i pychy. O niektórych ludziach mówi się, że trwają w szatańskim uporze grzechu. A przecież każdy człowiek ma w sobie jakąś choćby maleńką drobinę dobra, każdy zasługuje na przebaczenie i Boże miłosierdzie.   

             „Pewien młody kapłan pracowicie przygotowywał kazanie, które miał wygłosić do młodych  więźniów, skazanych za poważne przestępstwa, często cynicznych i nieskorych do nawrócenia. Bardzo długo zastanawiał się, jakich słów ma użyć, co im powiedzieć, aby poruszyć ich serca i sumienia.  Był świadom tego, że trudno im uwierzyć w prawdę, że ktokolwiek ich kocha, że jest Bóg, że jest Ojcem przebaczającym, że On ich kocha, że w imię tej miłości Jezus Chrystus ofiaruje się za nich w każdej mszy św. Gdy wszedł do Sali, gdzie miała być odprawiana msza, zobaczył zwrócone w jego stronę szydercze spojrzenia młodych więźniów. Modląc się o światło i pomoc  Bożą niepewnie wstępował po stopniach mównicy. Na przedostatnim stopniu potknął się i stoczył z hukiem na podłogę. Wszyscy więźniowie buchnęli głośnym śmiechem. Z bólu i wstydu ledwo się pozbierał. Wszedł z pospiechem ponownie na mównicę i przezwyciężając ból uśmiechnął do siedzących przed nim więźniów, a potem powiedział do nich: «Panowie, właśnie dlatego do was przyszedłem: chciałem wam pokazać, że można powstać, kiedy wcześniej się upadło»”. (W. Hoffsümmer, Kurz geschichten 1, Mainz 1983, s. 34-35).

            Nie wiem, czy wydarzenie to przekonało owych więźniów, że oni, choć tak ciężko upadli, mają szansę podnieść się. Sakrament pokuty jest nie tylko uleczeniem chorego sumienia, przywróceniem godności Bożego dziecka każdemu grzesznikowi, ale przeżyte  uczciwie wyznanie grzechów  prowadzi do nawrócenia, a wielu ludzi podejmuje dobrowolnie pokutę, niejednokrotnie surową, aby naprawić zło. Dopiero wtedy sakrament pokuty przynosi owoce łaski i zmienia życie człowieka. 

            Często słowo ‘pokuta’ kojarzy się nam z czymś smutnym, żałobnymi gestami i zaniedbanym wyglądem. Powiedzieliśmy już wcześniej, że całe życie chrześcijanina powinno być naznaczone duchem pokuty i nawrócenia. Nie znaczy to wcale, że wzywam wszystkich tu obecnych do pogrążenia się w smutku i przybierania postawy skruszonych grzeszników. Duch pokuty chrześcijańskiej jest wezwaniem do odważnego wejścia w wolność dzieci Bożych, do podjęcia apostolstwa radości i miłości. O kobiecie potępianej przez ludzi z powodu jej wcześniejszego grzesznego życia, która łzami obmyła stopy Jezusa, On sam powiedział: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała” (Łk 7, 47).

Odpowiedzią człowieka na miłość Boga będzie więc życie pokuty, to znaczy życie czynów miłości wobec Boga, ale i wobec ludzi.