Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 20

2010-11-07

Ks. Jerzy Bagrowicz

Katecheza 20: „Panie, dobry jak chleb"

Obrzęd przygotowania darów ofiarnych, o którym mówiliśmy poprzednio, zachęca do wdzięczności Bogu, który obdarza nas swoimi darami. Zwróciliśmy uwagę szczególnie na dary chleba i wina, które przyniesione na ołtarz zostają mocą Bożą przemienione w Ciało i Krew Chrystusa, ofiarowane za nas w każdej mszy św. Można postawić pytanie, dlaczego właśnie te dwie tak bardzo zwyczajne rzeczy - chleb i wino - wziął Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy? Dlaczego pod tymi postaciami pragnie karmić nas i umacniać już teraz w doczesności i wskazywać w ten sposób na wieczność, ku której zmierzamy? Dlatego przede wszystkim, że właśnie one - chleb i wino zmieszane z wodą - stanowiły w tym czasie podstawowy element codziennego posiłku: Ale nie były one jedynie podstawą posiłku. Były czymś więcej. I to nie tylko w kulturze semitów. Od początków historii człowieka chleb był nie tylko pokarmem podtrzymującym życie i siły, ale stanowił też symbol życia, ludzkiego losu, oznaczał też wszystko, co pomaga podtrzymać życie.
Od początku w Izraelu były dwie odmiany chleba: przaśny, czyli niekwaszony i kwaszony. Niekwaszony, ponieważ nie ulegał zepsuciu symbolizował czystość duchową. Kwaszony natomiast, jako dotknięty procesem zepsucia, rozkładu i gnicia, był oznaką zepsucia duchowego i grzechu. Izraelici uciekający z Egiptu nie zdążyli wypiec chleba kwaszonego i podczas ucieczki przed Egipcjanami karmili się chlebem niekwaszonym, przaśnym. I dlatego wspominając w każde święto Paschy oraz w szabat wyzwolenie z Egiptu, spożywają taki niekwaszony, przaśny chleb, który my znamy pod nazwą macy.
W judaizmie chleb to nie tylko codzienny posiłek, to także symbol życia udzielanego człowiekowi przez Boga. Księga Wyjścia opowiada o tym niezwykłym chlebie - mannie, którą Izraelici karmili się podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej. W każdy szabat pośród ofiar składano także w świątyni chleb na wspomnienie tego chleba, którym Bóg karmił ludzi podczas wędrówki przez pustynię.
Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus dawał apostołom do spożycia taki właśnie chleb, mówiąc im: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę" (Łk 22, 19). Gdy chrześcijanie gromadzili się na obchodzenie „Pamiątki Pana", czyli na sprawowanie mszy św., używali chleba pszennego, zarówno kwaszonego jak i niekwaszonego. Już od V wieku używano specjalnych pieczęci z symbolami Chrystusa, którymi znaczono płaskie chlebki przeznaczone do mszy św. Takie symbole eucharystyczne znajdziemy i dzisiaj na tych okrągłych opłatkach, które są konsekrowane podczas mszy św. i stają się Ciałem Chrystusa. Dopiero około IX wieku zaczęto używać w Kościele w liturgii mszy św. chleba niekwaszonego. Chciano w ten sposób dochować wierności obrzędowi Ostatniej Wieczerzy, podczas której - jak to już wyżej wspomniałem - Jezus użył chleba niekwaszonego. Dziś używamy hostii nieco większych dla kapłana, który łamie je podczas mszy św., oraz małych do komunii św. wiernych. Spotyka się dziś, szczególnie na Zachodzie, próby powrotu we mszy św. do form podobnych do normalnego chleba, ale wydaje się, że obecna forma zapewnia zachowanie większego szacunku dla hostii przyjmowanej w Komunii św. Gdy liturgię mszy św. sprawuje się w mniejszych grupach i wspólnotach religijnych, można używać formy hostii bardziej przypominającej chleb codzienny. Należy jednak zadbać o to, aby zachować szacunek dla pozostałych okruchów, bo to przecież fragmenty Hostii - obecny jest w niej Jezus Chrystus.
Należy pamiętać także i o tym, że w kulturze ludzkiej chleb jako pokarm był symbolem życia, sytości i szczęścia. On symbolizuje także dom rodzinny, w którym rodzice dzielą chleb między domowników. Tradycyjnie nowy bochen chleba, szczególnie ten wypiekany w domu, najpierw znaczono znakiem krzyża św. z szacunku dla daru pokarmu otrzymywanego z ręki Boga. W naszej polskiej tradycji, niestety zanikającej, szanowano chleb jak świętość. Znamy ten przepiękny werset Cypriana Kamila Norwida, który napisał go na emigracji z sercem przepełnionym tęsknotą za ojczyzną i domem rodzinnym:

„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów nieba...
Tęskno mi, Panie".
Gdy czytamy ewangeliczne opowiadanie o Ostatniej Wieczerzy zauważymy, że Jezus przekazał nam wtedy niezwykłe dary: Eucharystię i Kapłaństwo, dwa sakramenty tak istotne dla Kościoła. Przekazał wtedy jeszcze jeden ważny dar, który z Eucharystią się łączy bardzo ściśle. Św. Jan opowiada, że podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus przepasawszy się prześcieradłem, umywał uczniom nogi. Byli tym gestem Jezusa niezwykle zszokowani, a św. Piotr nawet protestował, a Jezus tak im ten swój gest skomentował: "Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem" (J 11, 14-15).

 

Ten gest Chrystusa oznacza, że ze spotkania z Jezusem w Eucharystii wynika ważne zobowiązanie służby człowiekowi. Życie nasze ma wtedy sens, gdy jest życiem dla innych; w teologii mówimy o postawie proegzystencji, czyli istnieniu dla innych. Mamy tu niedościgły wzór w Jezusie Chrystusie, którego całe życie było służbą Ojcu Niebieskiemu i człowiekowi. Jezus pełnił ustawicznie wolę Ojca aż do śmierci krzyżowej. Całe życie Jezusa było także służbą człowiekowi. Oddawał ludziom swój czas, swoje siły, służył głoszeniem słowa, posługą miłości uzdrawiając ciała i dusze, aż do śmierci krzyżowej, którą podjął jako wyraz najwyższej miłości Boga do człowieka.
Możemy więc powiedzieć, że z przyjęcia Jezusa w Komunii św. wynika dla każdego człowieka zobowiązanie dawania siebie innym w służbie pełnionej wobec najbliższych, w pracy dla innych, w służbie społecznej. Dopiero wtedy, gdy potrafimy przedłużyć miłość, jaką nas obdarowuje Jezus Chrystus w Eucharystii w służbę miłości na rzecz innych, dopiero wtedy możemy sądzić, że jesteśmy chrześcijanami i nasz udział w Eucharystii jest szczery.
Jezus ustanowił Eucharystię w czasie posiłku. Posiłek, tak jak i w czasach Jezusa, tak i dziś jest znakiem braterstwa, szczególnej wspólnoty, więzów rodzinnych. Możemy więc powiedzieć, że tym darem, którym nas Jezus obdarzył w Wieczerniku, gdy podał apostołom chleb do spożycia, jest wspólnota wiary. To wtedy, już w Wieczerniku Jezus zaczął tworzyć wspólnotę Kościoła. Dopełnił tego dzieła na krzyżu, w tajemnicy zmartwychwstania i w dzień Zielonych Świąt, gdy napełnieni Duchem Świętym apostołowie objawili początek wspólnoty Królestwa Bożego na ziemi.
Prawda o tym, że przyjmowanie Jezusa w Eucharystii buduje Kościół, że jest on budowany także przez wzajemną miłości chrześcijan, była bardzo żywa już od początku życia Kościoła. Dziś często śpiewamy jedną z najstarszych pieśni chrześcijaństwa, zaczerpniętą z dziełka ukazującego początki Kościoła - „Didache, czyli Nauka Dwunastu apostołów", mającą swoje korzenie już w czasach apostolskich. Oto fragment tej pieśni;
„Jak ten chleb, co złączył złote ziarna, tak niech miłość złączy nas ofiarna. Jak ten kielich łączy kropel wiele, tak nas, Chryste, w swoim złącz Kościele".
Jak uczy nas Jezus w Ewangelii, będziemy sądzeni z uczynków miłości: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich, Mnieście uczynili" (Mt 25, 45). Tak więc, gdy łączymy się w Komunii św. z Chrystusem w jedno, przyjmując chleb życia wiecznego, odejdźmy stąd gotowi dzielić się chlebem z drugim człowiekiem, gotowi służyć, a nasze życie niech staje się istnieniem dla innych.