Archiwum - Katechezy o Eucharystii - 10

2010-06-13

Ks. Jerzy Bagrowicz

Katecheza 10. „Żywe jest słowo Boże i skuteczne" (Hbr 4, 12).

Niektórzy aż do dziś lekceważą czytanie i słuchanie słowa Bożego we mszy św. Uważają, że jest to mniej ważna część mszy św., że można się na nią spóźnić, wyjść z kościoła na czas czytania i głoszenia słowa Bożego. Czy jestem świadomy, że gdy w kościele czyta się Pismo św., głosi słowo Boże, to sam Jezus mówi do mnie? Czy gotów jestem otworzyć serce, umysł, sumienie na moc tego Słowa, które może mnie przemienić? Dzisiejszą katechezę poświęcimy próbie ukazania mocy słowa Bożego i jego znaczenia w naszym życiu.
Liturgia każdej mszy św., a szczególnie w niedzielę, zaprasza nas do stołu słowa Bożego i stołu Eucharystii. Stół Eucharystii to ołtarz, na którym Jezus ofiaruje się Bogu Ojcu za nas, za świat cały w bezkrwawej ofierze Ciała i Krwi swojej. Stół słowa to ambona, czy pulpit, gdzie czytane jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu i głoszona homilia, kazanie, konferencja czy katecheza. Spotkanie z Chrystusem w Komunii św. powinno być zawsze poprzedzone spotkaniem z Nim w Jego Słowie, które On głosi do nas każdej niedzieli. On przychodzi, aby oczyszczać i zbawiać mocą swego Słowa.
Człowiek może przyjąć słowo Boże, może je wypełnić w życiu, może też je zlekceważyć, odrzucić. Człowieka, który przyjmie słowo Boże, ma ono moc przemienić: grzesznika uczynić świętym. Słowo Boże ma bowiem szczególną moc przemienić człowieka.
Prawdę tę dzisiejsze czytania ukazują to nam na przykładzie dwu ważnych postaci. Najpierw na przykładzie króla Dawida. Miał pełną władzę w Izraelu, był u szczytu sławy, pełen zasług i niezwykłych dokonań. Cieszył się powszechnym szacunkiem nie tylko jako zwycięzca w bitwach, ale też jako mądry rządca, poeta, autor niezwykłych psalmów, które do dziś są najpiękniejszą modlitwą, śpiewane w kościele, recytowane w brewiarzu. Ale jak każdy człowiek, tak i Dawid podlegał słabości, był uległy grzechowi. Uriaszowi, jednemu ze swoich przywódców wojskowych zabrał żonę, a jego samego posłał na pewną śmierć. W Drugiej Księdze Samuela czytamy: „Postępek, jakiego dopuścił się Dawid, nie podobał się Panu" (2 Sm 11, 27). Dawid czuł się jednak bezkarny. Był przecież potężnym władcą. I wtedy Bóg posyła do niego proroka Natana, który nie bał się powiedzieć królowi: „Czemu zlekceważyłeś <słowo> Pana, popełniając to, co złe w Jego oczach? [...] Uczyniłeś to wprawdzie w ukryciu, jednak ja obwieszczę tę rzecz wobec całego Izraela i wobec słońca. Dawid rzekł do Natana: «Zgrzeszyłem wobec Pana». Natan odrzekł Dawidowi: «Pan odpuszcza ci też twój grzech - nie umrzesz»" (2 Sm 12, 9. 12-13). Należy podziwiać odwagę proroka, który nie waha się mówić słów prawdy. Dawid mógł z nim tak postąpić, jak postąpił Herod z Janem Chrzcicielem, którego rozkazał ściąć, bo nie mógł znieść prawdy o sobie. Dawid, jak każdy władca, miał przecież do dyspozycji tajne służby, które mogły postąpić z Natanem podobnie jak postąpiono w Polsce komunistycznej z błogosławionym ks. Jerzym Popiełuszką. Dawid gdy wysłuchał słowa proroka zrozumiał, jak straszną popełnił zbrodnię i jak bardzo zgrzeszył wobec Boga, którego słowo zlekceważył. Dlatego żałował i wyznał swój grzech. Nie zamknął serca na słowo Boże. Przyjął je z pokorą, a ono go przemieniło.
Kolejny przykład mocy słowa Bożego otrzymaliśmy dziś w czytaniu z Ewangelii. Ewangelie ukazują nam Jezusa Chrystusa, który głosi słowo Boże. Jest to słowo wypowiadane z mocą. Na słowo Jezusa uciszyła się burza na morzu, na słowo Jezusa apostołowie zarzucili sieć w jezioro i zagarnęli mnóstwo ryb. Słowo Jezusa sprawiało wiele uzdrowień, przemieniało ludzkie serca i sumienia. Ewangelia według św. Łukasza opowiada o spotkaniu Jezusa z jawnogrzesznicą Marią Magdaleną (Łk 7, 36-46). Dla faryzeusza, u którego Jezus był w gościnie, owa cudzołożnica była godna pogardy i takie powinno się kamienować. Taki był zresztą zwyczaj przyjęty w owym czasie w Izraelu. A Jezus pozwala, aby ta grzeszna kobieta namaściła mu nogi, i to publicznie, podczas posiłku, na który zaproszono Jezusa. A Jezus w tej właśnie chwili powiedział do zgromadzonych o tej kobiecie: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała" (Łk 7, 47). Zaraz po tym wydarzeniu, aby uczniowie i inni słuchacze Jezusa zrozumieli gest odpuszczenia grzechów owej grzesznej kobiecie i jej radykalne nawrócenie, Jezus opowiada im przypowieść o siewcy, w której głoszenie słowa Bożego porównuje do zasiewu ziarna w glebę, a także bardzo ważną dla zrozumienia postawy Jezusa wobec człowieka, przypowieść o kąkolu (por. Mt 13, 1-43). W tej ostatniej przypowieści Jezus opowiada, że obok dobrego ziarna zasianego w rolę przez gospodarza, nieprzyjaciel siewcy posiał na polu kąkol - chwast trudny do wytępienia. Gdy zboże wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i kąkol. Słudzy gospodarza chcieli natychmiast wyrwać kąkol i spalić go. Ale gospodarz powiedział im: „Nie, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu rosnąć aż do żniwa, a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieście do mego spichlerza".
Tylko Chrystus zna człowieka i on może go ocenić. Nasze ludzkie sądy o człowieku mogą być niesprawiedliwe i krzywdzące. Mamy skłonność orzekać: to jest dobry człowiek, a ten - to jak chwast, kąkol. Powinno się go wyrwać i najlepiej zabić, unicestwić. A przecież każdy z nas jest taką rolą uprawną i na glebie naszej duszy wzrasta nie tylko ziarno dobra, ale i wschodzi chwast zła, zasiewany przez szatana. Za wszystkich ludzi umarł Jezus i o żadnym człowieku nie można powiedzieć, że jest do wyrzucenia na spalenie. Przypatrzmy się niektórym postaciom z Ewangelii. Choćby wspomniana wyżej publiczna grzesznica Maria Magdalena, czy łotr na krzyżu. W pewnym okresie ich życia każdy z nich mógł być uważany za kąkol, który należy usunąć z życia, wyrwać i spalić. Tak ludzie sądzili o Marii Magdalenie, którą prowadzono na ukamienowanie. Na szczęście dla tej słabej kobiety po drodze spotkano Jezusa, który wytrącił kamienie z rąk tych, którzy chcieli ją zgodnie z prawem zabić, a którzy sami też mieli w duszy spory zagon kąkolu. Kiedy Jezus samotnie konał na krzyżu, to Maria Magdalena, ten pogardzany i opluwany przez ludzi kąkol, ona razem z Maryją, Matką Jezusa i św. Janem stanęła odważnie pod krzyżem, przemieniona przez słowo i miłość Jezusa.
Obok ukrzyżowanego Jezusa, na krzyżu konał inny człowiek, który jest nazwany łotrem, bo był takim przez całe życie. To był w mniemaniu ludzi chwast społeczny, kąkol, którzy należało zniszczyć. On to usłyszał na krzyżu słowa Jezusa, które radykalnie go zmieniły. Moc słowa Jezusa sprawiła, że kąkol przestał być kąkolem. W ostatnim momencie życia moc Bożego słowa sprawiła, że odnalazł zbawienie. Usłyszał słowo Jezusa: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze mną w raju" (Łk 23, 43). Od słuchania słowa Bożego i odpowiedzi na nie zależy więc moje zbawienie. Jeśli więc chcemy, aby słowo Boże zapuściło w nas korzenie i wydało owoc, otwórzmy się na jego moc, aby spełniły się na nas słowa Chrystusa: „Jeżeli we mnie trwać będziecie, a słowo moje w was, poproście o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni" (J 15, 7-8). Nie lekceważmy więc słowa Bożego, które słyszymy w świątyni, sięgajmy do lektury Pisma św. w domu, zabierajmy w podróż, choćby księgę Nowego Testamentu. To przecież słowo życia, to sam Jezus mówi do nas, gdy je czytamy i rozważamy.