Archiwum - Katechezy o Dekalogu - 45

2013-05-26

Ks. Jerzy Bagrowicz

                                        Dekalog 45. Nieuczciwość nasza codzienna

    W poprzedniej katechezie mówiliśmy o tym, że szczególnie gorsząca i demoralizująca jest nieuczciwość w życiu społeczno-politycznym, skandaliczne są kradzieże na wielką skalę uprawiane przez nieuczciwych polityków, ludzi władzy czy ludzi biznesu. Dokonuje się to zawsze ze szkodą dla ludzi uczciwych, słabszych, biednych, bo to oni płacą swoją biedą za nieuczciwość możnych tego świata. Łapownictwo panoszące się nie tylko w Polsce jest poważną chorobą społeczną. Słyszymy nieraz opinię, że gdyby dobrze uposażyć funkcjonariuszy państwowych, mających kontakt z obywatelem, klientem i petentem w urzędzie, zniknęłaby pokusa łapownictwa. Nic bardziej mylnego. Zjawisko to bowiem nie tyle zależy od wysokości uposażenia, ile raczej od jakości sumienia człowieka, od poziomu obyczajowości życia prywatnego i społecznego. Nieprawdą jest, że wystarczy podnieść pensje, a znikną kradzieże i obyczaj dawania i brania łapówek. Ludzka zachłanność bowiem wydaje się nie mieć granicy. Są ludzie, którzy umieją poprzestać na skromnym życiu, są szczęśliwi choć często ubodzy. Ale pokusa posiadania coraz więcej pcha ludzi do kradzieży, nadużyć, nieuczciwości. Niektórzy sądzą, że winę ponosi system prawny, którzy bagatelizuje kradzieże i w ten sposób demoralizuje złodziei. Dlatego wielu domaga się surowszych kar za kradzież.

Nie można wykluczyć, że w tego typu opiniach i żądaniach może być sporo racji, ale doświadczenie wychowawcze chrześcijaństwa uczy, że  istotnym sposobem  przeciwdziałania zjawisku kradzieży wynikającej z nieuczciwości jest praca nad pogłębieniem wiary religijnej i jej oddziaływania na życie codzienne. Można to także nazwać pracą na rzecz kształtowania ludzkich sumień, poczucia grzechu i winy, a także potrzeby nawrócenia i przemiany życia.       Grzech kradzieży jest tak stary, jak stara jest w historii człowieka jego słaba, ludzka natura, skłonna do nie tylko do dobra, ale też i do zła. Dlatego też podstawową sprawą jest formacja sumienia człowieka, u podstaw której leży przypominanie o podstawowym kodeksie moralnym, jaki przed tysiącami lat został przekazany przez Boga, czyli dekalogu. Oczywiście, sama wiedza na temat Dziesięciu Przykazań nie załatwia formacji sumienia. Dobrze wiemy, że u podstaw kształtowania sumienia człowieka leży środowisko rodziny, wrażliwość sumienia rodziców, ich przykład, a także wpływ takich środowisk wychowawczych, jak szkoła, Kościół, społeczeństwo.

Przyjrzyjmy się choćby niektórym przejawom naszej codzienności. „Sześcioletni John był z ojcem, kiedy policjant zatrzymał ich samochód za przekroczenie prędkości. Ojciec włożył do podawanego prawa jazdy banknot dwudziestodolarowy. – «W porządku, synu, wszyscy tak robią». Kiedy John miała dziewięć lat, poszedł z matką po zakupy. Kasjer omyłkowo wydał jej za dużo reszty. Wrzucając dodatkowe pieniądze do portfela, matka szepnęła do syna: «Wszyscy tak robią». Kiedy John miał szesnaście lat, podjął swoją pierwszą wakacyjną pracę w supermarkecie. Jego praca polegała między innymi na wkładaniu przejrzałych pomidorów na dno koszyka, a najładniejszych na wierzch. Szef powiedział: - «Tak się robi dobre interesy». John wstąpił do college’u, gdy miał osiemnaście lat. Pewnego dnia podszedł do niego jakiś student i zaproponował mu sprzedaż gotowych testów. John kupił je, jednak później został przyłapany i wyrzucony ze studiów. Rodzice byli bardzo niezadowoleni. – «Jak mogłeś postąpić tak nieuczciwie!»  – wołali” (Dekalog. Pomoce do katechezy i homilii, s. 276-277). Zapomnieli o tym, że to oni  ukształtowali jego sumienie i to właśnie oni w ten sposób skrzywdzili go

Powyższe wydarzenie uczy, że siódme przykazanie „Nie kradnij” dotyczy naszej codzienności. Tu jest pole zarówno grzechu, jak i szanse uczciwego postępowania. Przed parunastu laty prasa donosiła, że w niektórych rejonach Polski mnożyły się przypadki nieuczciwego pobierania rent chorobowych przez ludzi zdrowych, którzy potrafili sobie „załatwić” odpowiednie zaświadczenia lekarskie. Większość z nich nie widziała w tym nic nagannego, po prostu spryt i umiejętność radzenia sobie, czyli okradania społeczeństwa.

Czasy zaborów, dwu wojen oraz  systemu komunistycznego mogły deformować ludzkie sumienia, gdy ludzie sami rozgrzeszali się z kradzieży i to z bardzo wielu  powodów: „bo to własność zaborców, okupanta, który nas okrada, niszczy,  musimy się bronić i przez kradzież osłabiać wrogi nam system”. Potem częste usprawiedliwianie się, także w konfesjonale: „to przecież państwowe, to chyba można zabierać”. I tak słowo kradzież zaczęło zanikać, a ludzie nie mówili, że kradną, Tylko, że coś sobie „organizują”. Wszyscy wiedzieli, co to oznacza, i nawet z uznaniem patrzyli na tych sprytnych i obrotnych rodaków.  

Przyszła pełna wolność, demokracja, wolny rynek, a wraz z nimi możliwość dorabiania się, nawet bogacenia się społeczeństwa. Ta nowa sytuacja, to nie tylko niezwykłe szanse dla ludzi przedsiębiorczych, ale  i nowe pokusy nieuczciwości i kradzieży. Szybko przekonaliśmy się, że dar wolności jest bardzo trudnym darem, może być wykorzystany także w celu okradania społeczeństwa. I tak obok fortun rodzą się dziś strefy niesprawiedliwości oraz nędzy, zwłaszcza ludzi słabszych. Ci w wielu wypadkach wpadają w ubóstwo, a nawet nędzę, wielu załamuje się. Oczywiście, należy przyznać, że  posiadanie dóbr materialnych i bogactwo samo w sobie nie musi być grzechem. Nie zawsze przecież u jego podstaw musi leżeć kradzież. Ale należy pamiętać, że w tej nowej sytuacji rola sumienia się nie przedawniła, co więcej zyskała na wartości. Spotykamy się z przypadkami kradzieży żywności, szczególnie w sklepach samoobsługowych wielkich magazynów. Przyłapani na kradzieży tłumaczą się, że bieda, a nawet  głód zmusza ich do takiego postępowania. Chrześcijańska etyka uczy, że mogą być przypadki moralnie usprawiedliwionego przywłaszczania sobie rzeczy cudzych, a więc przypadki pozornej kradzieży. W sytuacji krańcowej potrzeby materialnej, na przykład głodu, wolno człowiekowi sięgnąć po cudzą własność i zabrać  z niej tyle, ile  jest konieczne dla zaspokojenia potrzeby nakarmienia, rodziny zwłaszcza dzieci, ludzi starych czy chorych.  W sytuacji potrzeby krańcowej wszystkie dobra są wspólne i każdy jest moralnie uprawniony do zabrania sobie i dla swych bliźnich tego, co jest konieczne, niezależnie od zgody i wiedzy właściciela. Sytuacja taka ma miejsce najczęściej w czasie wojny. Ale tu czyha wielkie niebezpieczeństwo popadnięcia w nałóg kradzieży, który nie przemija także wtedy, gdy człowiek ma już pieniądze na chleb codzienny i mieszkanie. Pewien rabin powiedział w czasie ostatniej wojny: „Teraz wielu kradnie z przyzwyczajenia. Dopiero za czasów naszych dzieci, a może dopiero wnuków, kraść będą tylko złodzieje” (Dekalog. Pomoce…”, s. 270).

Mówiłem ostatnio, jak bardzo wyraźnie Pismo Święte piętnuje kradzież, a także  potępia wszelkie akty niesprawiedliwości wymierzone w ludzi ubogich i słabych: „Słuchajcie wy, którzy ubogiego, a bezrolnego pozostawiacie bez pracy, którzy mówicie: «Kiedyż minie nów księżyca, byśmy mogli sprzedawać zboże, i kiedy szabat, byśmy mogli otworzyć spichlerz? A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować»” (Am 8, 4-6); por. także m.in. : Wj 22, 1-3; Wj 22, 8; Wj 22, 20n; Pwt 23, 20; Kpł 19, 11.  W Talmudzie Żydzi czytają: „Nie zadawaj się ze złodziejami i przebywaj z dala od nich, aby twoje dzieci nie nauczyły się ich dróg. To z powodu złodziejstwa głód pojawia się na świecie. Niech żadna skradziona rzecz nie dotknie twojej dłoni, gdyż nieuczciwość z pewnością sprowadzi na ciebie żałobę i smutek” ( Midrasz Aseret Hadibrot)