Archiwum - Katechezy o Dekalogu - 42

2013-03-17

Ks. Jerzy Bagrowicz

 

Dekalog 42: „I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz" (J 8. 10)

Katechizm Kościoła Katolickiego omawiając VI i IX przykazanie dekalogu ukazuje od strony pozytywnej wezwania i zobowiązania, jakie prawo Boże przynosi, wymienia także grzechy przeciwne tym przykazaniom (por. np. KKK 2351-2359). W naszych katechezach staraliśmy się zwrócić uwagę zarówno na zobowiązania, jakie dla chrześcijanina wynikają z tym norm, jak i wskazać na grzechy, które są wykroczeniami przeciw VI i IX przykazaniu dekalogu, zwłaszcza na te z nich, które są dziś szczególnie niebezpieczne. Jak mi się wydaje, staraliśmy się ukazać słowo Boże, odnoszące się do tych dwu przykazań, z całym jego radykalizmem i jego mocą. Takie było przecież nauczanie Jezusa i apostołów, takie jest także nauczanie Kościoła. W Kazaniu na górze Jezus nie wahał się powiedzieć: „Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła" (Mt 5, 29). Tym zaś, którzy lekceważą Boże prawo Jezu wyraźnie grozi: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości" (Mt 23, 27-28).
Warto przypomnieć, że Jezus nie tylko uczył zachowania Prawa Bożego, ale i sam je wypełniał: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić" (Mt 5, 17). Jak to przypomnieliśmy w poprzedniej katechezie, Jezus wskazywał, że liczy się przede wszystkim czystość serca, czystość ludzkich intencji, a nie jedynie zewnętrzne posłuszeństwo Prawu. Człowiek bowiem skłonny jest do zachowania pozorów przestrzegania przykazań, nie zawsze jednak za zewnętrzną poprawnością idzie prawość sumienia i uczciwość postępowania. Człowiek skłonny jest do napiętnowania złego postępowania innych ludzi, natomiast domaga się pełnego zrozumienia dla swoich słabości. Wielu współczesnych z jednej strony jest za tym, by zalegalizować wszelkiego rodzaju luz moralny, w imię źle rozumianej wolności jednostki ludzie domagają się prawa do pełnego dostępu do pornografii, zalegalizowania prostytucji, jakiejś formy dostępu do narkotyków, także młodzieży, legalizacji małżeństw homoseksualnych par itp. Z drugiej strony, jeśli uda się przyłapać kogoś z ludzi znaczących w życiu społecznym na jakiejkolwiek formie nieuporządkowania moralnego, natychmiast ci sami ludzie zrobią wszystko, aby tego człowieka zniszczyć, nakręcić machinę medialnego linczu, potępienia i - co jest częstą praktyką, jak to się dziś mówi, wykorzystać okazję zrobienia na tym ogromnej kasy, także wtedy, gdy oskarżenie jest niesłuszne i krzywdzące. Nigdy wtedy nie chodzi o to, aby człowieka podnieść z upadku moralnego, pomóc mu, ale idzie o to, aby go zniszczyć, wykończyć. I tak naprawdę można by zapytać, który grzech jest tu większy, czy słabość człowieka przychwyconego na niemoralnym zachowaniu, czy niszczenie tego kogoś przez ludzi, którzy obłudnie przywdziewają togi obrońców porządku moralnego.
O podobnych postawach opowiada ewangelia według św. Jana. Gdy Jezus nauczał tłumy na Górze Oliwnej uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie. „Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz? (J 8, 4-5). Jak podaje ewangelia, chcieli Jezusa wystawić na próbę, aby Go oskarżyć. Jeśli nie potępi tej kobiety i nie pozwoli ukamienować, to znaczy, że nie zachowuje Prawa Mojżeszowego, a za to groziła śmierć. Jeśli każe ją ukamienować, oskarżą Go przed tłumem, że jest bez serca, okrutny. Jezus znał przewrotność ich serc i nieprawość zdeformowanych sumień. Byli znawcami Pisma Świętego i stróżami zachowania Prawa, cieszyli się powagą i uchodzili za ludzi sprawiedliwych. I oto mieli nadzieję, że Jezus będzie się przed nimi tłumaczył, że Go pokonają raz na zawsze. Jezus nie podjął z nimi sporu. Ewangelista mówi, że Jezus „nachyliwszy się zaczął pisać palcem po ziemi". Nikt dotąd nie potrafił powiedzieć, co Jezus wtedy pisał. Niektórzy sądzą, że znając ich życie, pisał o nich, wskazywał ich grzechy, o których nie wiedział nikt, tylko On, Syn Boży. A następnie zwrócił się do nich: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień" (J 8, 7). Spuścili głowy i odeszli. I zakończenie tej perykopy jest dla nas, chrześcijan, uczniów Chrystusa, najważniejsze. „Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie ! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz" (J 8. 10-12).
Czy znaczy to, że Jezus akceptował niemoralne prowadzenie się owej kobiety? Żadną miarą. Jezus okazał miłosierdzie cudzołożnej kobiecie, rzucił jej koło ratunkowe, ulitował się nad nią. Co więcej, Jezus ofiarował jej „czystą" przyszłość: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz!", uzdrowił jej skażone sumienie i zagubione serce. Jezus przez swój gest wcale nie zaprzeczył, że kobieta ta żyła w ciężkim grzechu, nie lekceważył jej występku. Przebaczenie nie wyklucza, a raczej nakazuje nazywanie grzechu po imieniu. To pozwala nam zrozumieć zło naszego grzechu. Potrzebne jest wstrząśnięcie sumieniem człowieka, poruszenie zastygłej skorupy grzechu. Przecież czytamy: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca" (Hbr 4, 13). Mocne słowo Jezusa zdemaskowało hipokryzję oskarżycieli tej kobiety, to samo mocne słowo Jezusa przyniosło jej łaskę przebaczenia i odrodzenia. Słowo Jezusa pozwala nam zrozumieć zło, grzech w całej jego powadze i ciężkości. Jeśli otworzymy się na słowo Boga, zrozumiemy zło naszych grzechów i jednocześnie tylko wtedy będziemy zdolni przyjąć łaskę przebaczenia grzechów i zaproszenie do odmiany naszego życia.
Czy jestem gotów usłyszeć słowo Jezusa, mocne, obnażające prawdę mojego grzechu, a jednocześnie w swej mocy przynoszące mi zbawienie? W czasie Wielkiego Postu stajemy blisko Chrystusowego krzyża. Może i nam będzie dana ta łaska, która stała się udziałem owego łotra ukrzyżowanego obok Jezusa. Rozeznał w Jezusie Zbawiciela i prosił: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju" (Łk 23, 42-43).
Misję głoszenia słowa Bożego i obdarzania łaską odpuszczenia grzechów Jezus zlecił Kościołowi zrodzonemu na Golgocie, w poranek Zmartwychwstania i w mocy zesłania Ducha Świętego. Kościół nie może zdradzać mocy Bożego słowa, grzech powinien nazywać grzechem, po imieniu, bo „mocne jest słowo Boże", ale tak jak Chrystus powinien pochylać się nad grzesznikiem, chorym, sparaliżowanym duchowo człowiekiem, podnosić go, uzdrawiać łaską sakramentu przebaczenia, rozdzielać Boże miłosierdzie, które przynosi Ten, „który za nas cierpiał rany". Módlmy się, aby Kościół w naszych czasach misję tę wypełnił. Panie, wspomagaj kapłanów, głosicieli słowa Bożego i szafarzy miłosierdzia, wszystkich chrześcijan, aby karmili się Twoim słowem i czerpali z niezmierzonego źródła miłosierdzia.